2 maja 2015

Rozdział 9



        Cały tydzień bycia duchem… Nie to nie brzmi normalnie. Już chyba nic nie może być normalne. Prawda jest taka, że, albo zwariowałem, albo… Zwariowałem. Bo nie ma to jak włóczyć się po Hogwarcie pod postacią widmo. Nie uda ci się nic zrobić bo jesteś przezroczysty i nie wydajesz żadnego dźwięku.

          Widziałem siebie wiele razy… Leżę gdzieś w skrzydle szpitalnym i śpię. Zasnąłem sobie jak gdyby nigdy nic. I teraz łażę sobie w tą i z powrotem, czasem chodzę na lekcje, wchodzę do siebie do dormitorium. Tylko nie mogę wejść do dziewczyn. Hm… Chyba w końcu te zakazy i zaklęcia działają bo do Zakazanego Lasu też się nie mogę dostać…

          Poszedłem  do Wielkiej Sali i usiadłem standardowo obok Syriusza. Już miałem cicho rzucić „stary wyglądasz jak trup”, ale ktoś na mnie usiadł. Jakaś wysoka brunetka, wyciągnąłem szyję i spojrzałem na jej twarz- Dorcas. Nie słyszałem o czym rozmawiają, ale zmartwienie na ich twarzach mówiło mi wszystko. Meadows i Łapa z powrotem się pogodzili, a przynajmniej nie toczyli wojny. Nagle poczułem jak ktoś łapie mnie za rękę. Mimowolnie na nią spojrzałem, ale nikt mnie nie dotykał. Nie mógł… Usłyszałem szepty w uchu, ale nikt się nie odzywał. I wtedy przyszła myśl… Ja.

          Zerwałem się z miejsca i pobiegłem do Skrzydła Szpitalnego. Wiedząc, że przede mną jeszcze długa droga wyhamowałem i przeniknąłem przez kolejne ściany. Stanąłem przed otwartymi drzwiami. Zasłonka przy moim łóżku była lekko rozchylona. Powoli podszedłem i znalazłem się przy moim ciele. Była tu. Płakała… Chciałem podejść do niej, przytulić, pokazać, że tu jestem, że żyję, ale nie mogłem. Nagle stało się coś czego się nie spodziewałem. Pocałowała mnie. Dotknąłem swoich ust dłonią i ogarnęła mnie ciemność. Zdążyłem tylko wychrypieć jej imię.









***






- Gdzie jest Lil?- spytała Dorcas siadając obok Syriusza w Wielkiej Sali.

- Poszła do Jamesa- odpowiedział jej Remus.

- Biedaczka bardzo się martwi…- zauważyła Miley.

          Panna Meadows widząc wyraz twarzy Syriusza położyła mu dłoń na ramieniu i szepnęła :

- Będzie dobrze.

          Chłopak posłał jej smutny uśmiech i chwycił mocno jej rękę, jakby to on próbował dodać jej sił.

- Co będziecie robić?- spytała Miley.

- Pójdę chyba do biblioteki, a wy?- odparła Ala, nakładając sobie jajecznicę.

- Mogę iść z tobą?- zapytał Lunatyk.- Nie dokończyłem eseju na transmutację.

- Och, jasne- mruknęła i wróciła do konsumpcji śniadania.

- Dosyć!- podniosła głos Ann, a zaskoczeni wybuchem koleżanki gryfoni spojrzeli na nią z przestrachem- Wszyscy się boimy o Jamesa i powtarzam to chyba już szósty raz i to tylko dzisiaj, ale nie możemy rozmawiać jak dzieciaki na obozie, które się nie znają. Musimy wziąć się w garść. Pani Wainscott mówiła, że jego stan się poprawia, więc idźmy jutro do Hogsmeade i kupmy mu czekoladę. Nie zachowujmy się jakby już umarł!- gwałtownie wstała i wyszła z Sali odprowadzona wzrokiem przyjaciół.








***







-Lily…


          Rudowłosa odwróciła się gwałtownie na dźwięk swojego imienia.


- James?- spytała się i podeszła do łóżka chłopaka.- Jak się czujesz?- złapała go mocno za dłoń jakby upewniając się, że nie zniknie nagle.


- Teraz lepiej- rzucił i uśmiechnął się niby huncwocko, ale widać było, że sprawia mu to ból.


- Nie ruszaj się- ostrzegła go gdy spróbował się podciągnąć.- Zawołam pielęgniarkę- szepnęła i wstała z zamiarem odejścia, ale chłopak nie puścił jej ręki.- James… - zaczęła.- Potter. Potrzebujesz, żeby cię obejrzeć.


- No przecież oglądasz- zaśmiał się niemrawo.


- Puść. Proszę…


- Skoro dama prosi…- z niechęcią cofnął rękę.


- Dziękuję- uśmiechnęła się.- Zawołam panią Wainscott i poszukam huncwotów- zmierzwiła mu włosy i raźnym krokiem odeszła po pomoc.







***




- Chłopaki! Chłopaki…!- wydyszała Lily gdy wbiegła do Pokoju Wspólnego Gryffindoru.


- Lilka w porządku?- podszedł do niej Syriusz i pozwolił jej się podeprzeć.


Dziewczyna przełknęła ślinę i pokiwała głową.


-James… J-James on…- spróbowała z siebie wykrztusić, ale zadyszka jej nie pozwoliła.


- Co z nim?- spytał przerażony i złapał ją za ramiona. Spojrzał w jej szmaragdowe tęczówki, ale nie widząc zmartwienia w jej oczach, spróbował jej zaufać i poczekać aż się uspokoi.


- On się…


- No…- ponaglił ją chłopak.


- Obudził się Syriusz! On się obudził!- wykrzyknęła i szeroko się uśmiechnęła. Black patrzył na nią z niedowierzaniem.- No już… Biegnij!


            Łapa pognał przed siebie chcąc jak najszybciej przekonać się, że z jego przyjacielem bratem wszystko w porządku. Przebiegł blisko Wielkiej Sali popychając jedną czwartoklasistkę, która mimo tego, że prawie wpadła na ścianę, głośno westchnęła z zachwytu.


            Dobiegł do drzwi Skrzydła Szpitalnego i mocno je pchnął. Zauważył, że kotary jego łóżka są rozsunięte,  a czarnowłosy odpowiada na pytania pielęgniarki.


- James!- krzyknął za co został zganiony przez pielęgniarkę


- Panie Black może by tak jeszcze głośniej?- spytała z ironią kobieta.


- Bardzo chętnie, ale może nie tutaj. Wie pani- tu zaczął szeptać- chorym należy się spokój.


            Potter parsknął śmiechem.


- Podejrzewam, że chce pan posiedzieć z pacjentem.


            Kiwnął twierdząco głową.


- Kilka minut- pogroziła mu palcem.


- Jasne. To co?- zwrócił się do przyjaciela.- Chcesz wiedzieć co się działo?


- Wiesz… Tak trochę się orientuję- rzucił mu huncwocki uśmiech i zaczął mu opowiadać o „sennych doświadczeniach”.


  







***








Usiadła pod Wielkim Dębem. Spojrzała na Zakazany Las i uśmiechnęła się lekko. Nie wyobrażała sobie, że jest tu po raz ostatni.  To był jej dom, jedyny, w którym naprawdę czuła się sobą.Nie wiedziała, czy jest gotowa na opuszczenie bezpiecznych murów. Wszyscy myślą, że jest taką świetną czarownicą, ale jej wiedza to tylko teoria. 

Zagryzła wargę i znowu pomyślała o Jamesie. Nie tak chciała to wszystko rozegrać, ale nie potrafiła inaczej. Westchnęła cicho i oparła głowę o pień drzewa. Przymknęła oczy.  Jak zareaguje chłopak? Czy pamięta co zrobiła?
Głośno westchnęła. Ostatnio zbyt często jej się to zdarzało. Wiedziała, że w porównaniu z innymi jej problemy są jak... Kropla wody w butelce, albo nawet oceanie... Taki Remus... Ma likantropię. Coś z czego nigdy się nie wyleczy, albo Syriusz i jego sytuacja w domu, czy też domu osób, które noszą tylko takie samo nazwisko. Ona ma szczęśliwe życie. Właściwie zero zmartwień... Tylko te... Uczucia? Jeszcze nie dawno sama przed sobą przyznała, że czuje coś coś do Pottera, ale teraz... Gdy zdarzył się ten wypadek poczuła setki napływających emocji. Smutek, zmartwienie, ból, złość... Nie była tylko pewna czy na młodszego Blacka czy na samą siebie. Jeszcze teraz. Ugh! Po co go całowała!? Rozgrzebała butem ziemię leżącą przy drzewie. Gdy chciała wyjść i usłyszała jego głos... Otarła pojedynczą łzę spływającą z jej policzka. Myślała, że się przesłyszała, ale nie... Był tam, przytomny z niemym pytaniem w oczach. Wtedy poczuła jakby bańka szczęścia pękła w jej klatce piersiowej. Miała tylko jedno życzenie, żeby nie pamiętał tego co zrobiła. Jakby na to spojrzeć z innej strony zachowała się jak jedna z tych cukierkowych fanek. Co ona czuła do tego rozczochrańca? A co on czuł do niej? Czy gdyby wtedy w trzeciej klasie zgodziła się na randkę z ówczesnym trzynastolatkiem nadal chciałby się z nią umówić, czy potraktował by ją jak jedne z tych lalek z tlenionymi włosami...? Schowała głowę między kolanami i głośno wciągnęła powietrze. Głupio się zachowała. A jeśli to pamięta?

- Lily?

Otworzyła oczy i uśmiechnęła się lekko na widok Remusa, który nachylił się nad nią. Zmarszczyła nos.

- Co tutaj robisz? - zapytał stając przed nią.

- Przyszłam pomyśleć. A ty?

- Zobaczyłem cię przez okno, więc... pomyślałem, że  potowarzyszę.

- To miło. Widziałeś już Jamesa?

- Nie na razie był tam tylko Syriusz, a i jego Wainscott wyrzuciła- zamyślił się. - Chociaż do Hogsmeade będzie mógł pójść, więc jest już dobrze...

- Cieszę się- opuściła wzrok i zaczęła miętosić róg swetra.- Dobrze, że już z nim w porządku.

- Jak tam byłaś... Stało się coś?- zapytał i podniósł ciekawsko brew.

- O co ci chodzi?- spytała zaniepokojona i szeroko otworzyła oczy.

- Wiesz... Gdy się budził... Rzucał się wcześniej czy co?

- Aaa... Nie... Nie w ogóle- podrapała się w czubek głowy.

- Idziesz? - podał jej rękę, której się chwyciła.- Robi się już zimno.







***





Przejechała ręką po grzbietach książek w końcu natrafiając na właściwą. Wyciągnęła ją powoli, aby nie zniszczyć rozklekotanej już okładki. Dmuchnęła na nią, a warstwa kurzu podrażniła jej nos. Cicho kichnęła.

Rozdzieliła się z Remusem przed wejściem do szkoły. Chciał on bowiem odwiedzić przyjaciela, na którego towarzystwo Evansówna nie miała aktualnie ochoty. By nie zachować się zanadto wrednie udała, że musi natychmiastowo pójść do biblioteki. OWTM- y i w ogóle. 

W czwartej klasie znalazła tu dodatkowy regał pełen starych, mugolskich powieści. Znajdował się bardzo daleko od wejścia, a półki układały coś na wzór labiryntu. Większość uczniów i tak jeżeli musi skorzystać z pomieszczenia podchodzi tylko do pierwszych etażerek z informacjami potrzebnymi do napisania esejów. A gdyby się tu zagłębili...

- "Versus"- przeczytała cicho tytuł.

- Versus. W skrócie vs. Kontra z łaciny. Słowo często spotykane w sporcie oraz literaturze i sztuce- wyrecytowała w myślach.

Otworzyła lekturę i pogładziła szorstkie, pożółkłe ze starości kartki.

- Może być ciekawa- wzruszyła ramionami i włożyła ją do płóciennej torby przewieszonej przez ramię.

Wydostała się z plątaniny "korytarzy" i znalazła się przy siedzisku bibliotekarki, której nigdzie nie było. Wydęła wargę i niepostrzeżenie wymsknęła się z pomieszczenia.






☆☆☆


Notka chyba taka sobie, tzn. pierwsza część według mnie jest beznadziejna, ale druga w sumie mi się podoba. I wiem jest krótki, ale nie mogłam tu nic dodać ani ująć. Po prostu taki blok :(  Zwróćcie mi uwagę jakby były jakieś błędy bo pisałam większość rozdziału na telefonie i mogłam wszystkiego nie wychwycić. Miłego po czytaniu :-)

9 komentarzy:

  1. no wiec hej!
    czytam twojego bloga od niedawna :) dojechałam już do 15 rozdziału i moge ci powiedziec że:
    - świetnie piszesz,
    - podobają mi sie gify przy rozdziałach,
    - wzruszył mnie ten wypadek, śpiączka i pocałunek :0,
    - kocham twojego bloga!!!
    nie moge sie doczekac nowego rozdziału i obiecuje ci, ze bede tu codziennie zaglądac i sprawdzac czy nie ma czegoś nowego :D
    zapraszam do mnie: http://lily-evans-james-potter-milosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że podoba Ci się mój blog i ogólnie, że zdobywam nowych czytelników. Dziękuję ci też za te miłe słowa i obiecuję, że w najbliższym czasie zajrzę na twojego bloga, może nawet dzisiaj :)

      Usuń
  2. Hej Azi :)
    Nareszcie nowy rozdział! :D
    O rany... Aż nie wiem od czego zacząć, ale doszłam do wniosku, że najlepiej od początku, prawda?
    No więc tak... Bardzo fajny pomysł z tym, że James był widmem. I on widział jak Lily go pocałowała! On to pamięta prawda? Powiedział o tym Syriuszowi czy nie? Przyznam, że kjestem tego bardzo ciekawa :)
    Rozbroił mnie ten tekst, kiedy Łapa przyszedł do SS i wdał się w dyskusję z pielęgniarką. Nie no, to było po prostu cudne :) <3
    Zastanawia mnie, jak potoczy się dalej sprawa Lily i Jamesa. No bo ona go kocha, ale wciąż ma rozterki. Biedactwo. Wiem, jak to jest nie wiedzieć co się czuje do drugiej osoby. Jak widać obie jesteśmy w dość skomplikowanej sytuacji :\ Rozumiem ją. Biedactwo. Ale wierzę w t dwójkę i wiem, że w końcu będą razem.
    Zastanawiam się też, co ci Azi chodzi po głowie i co planujesz w następnym rozdziale. No bo ta książka to chyba nie była sobie tak dla ozdoby, co nie? Jej obecność napewno jakoś wpłynie na dalszy ciąg wydarzeń. Może znacząco, może nie, ale jednak na pewno jakoś wpłynie, prawda? ;)
    Ogólnie rozdział bardzo mi się podobał i ciesze się, że Jemes się wreszcie obudził. I to dzięki Lily! Jej! XD Co do długości rozdziału, to nie przesadzaj. Czytałam krótsze, a ten jest na prawdę tak fajny, że mniejsza o to :)
    Czekam z niecierpliwością na następn notkę, bo naprawdę mnie zaintrygowałaś, więc życzę dużo, dużo weny i cieplutko pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O mój Boziu Tigra... Nawet nie wiesz jaka Ci jestem wdzięczna za tak długi kom. Przecież on jest jak 1/4 mojego rozdziału. Co do następnych notek to nie będę zdradzać za dużo, ale faktycznie książka się jeszcze pojawi. Może nie jako fundament opowiadanie, ale coś krótkiego z nią może się pojawić :) Jeszcze raz thx i pozdrawiam

      Usuń
    2. Hah... :) Cieszę się i niecierpliwie czekam na kolejny rozdział :D

      Usuń
  3. Rozdział boski. Hmm James chodzą po Hogwarcie w ,,formie ducha" od razu skojarzyło mi się to z ,,Zostań jeśli kochasz". Widzę że Lily wciąż jest nie pewna swoich uczuć a na jej nieszczęście Rogacz pamięta o pocałunku. Syriusz wreszcie wrócił do normalnego stanu bycia.
    Pozdrawiam
    Gabriela Black

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, fajnie, że Ci się podobało. To miłe jak ktoś cię docenia :3 Co do filmu, o którym wspomniałaś to go nie oglądałam, ale podobno nie jest zły, ale się nie będę na ten temat wyrażać. Ogólnie w blogach o Jily zawsze denerwuje mnie to, że Lily jest taka niezdecydowana, ale niestety trochę musi :( W każdym razie również pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Jako nowa czytelniczka najpierw napiszę kilka słów ogólnie o Twoim blogu:
    Bardzo podoba mi się Twój styl, masz bardzo lekkie pióro. No i piszesz o moich ukochanych Huncwotach ;). Mimo że przeczytałam już masę historii o nich, to ciągle czuję niedosyt, więc na pewno będę tutaj wracać :).
    A co do rozdziału: Bardzo podobał mi się pomysł z Jamesem-widmem. Dzięki temu mógł zobaczyć, że Lily go pocałowała... Mam nadzieję, że Evans w końcu przyzna się przed samą sobą i całym światem, że jednak ma słabość do Rogacza.
    http://nocturne.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajny blog. Masz ciekawe pomysły. Życzę weny i czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Lydia Land of Grafic