- Co zamierzasz zrobić?- szepnął do Blacka
Rogacz napotykając karcący wzrok profesora Beerego- nauczyciela
zielarstwa w podeszłym wieku.
- W związku z czym?- odpowiedział pytaniem
Łapa.
- Stary… Nie możesz brać na siebie moich
„grzeszków”- powiedział zmartwiony James.
- To nic takiego- rzekł sennie nie
odrywając wzroku od Dorcas pielęgnującej Kłaposkrzeczka. Robiła to delikatnie
by roślina nie zaczęła nagle wrzeszczeć. Włosy opadały kaskadami z
jej ramion…Wyglądała niczym anioł. Tak… To określenie pasowało idealnie
do młodej gryfonki. – Tobie Evans nie odpuści. Mi może ujdzie...
-Pogadam z nią. Serio...
- Lepiej nie… Reszta myśli, że po prostu
podrzuciliśmy im szczura. Tak… Tak jest ok.
- Jak uważasz- rozczochraniec wykonał
obronny gest dłońmi na znak, że się poddaje.- Chcę tylko, żebyś wiedział, że
naprawdę doceniam to co zrobiłeś…- zerknął na Syriusza, który tylko uśmiechnął
się po słowach przyjaciela.
- Panie Potter! Całą lekcję muszę pana
uciszać. Proszę mi opowiedzieć o Kłaposkrzeczkach- uśmiechnął się profesor
z niemą satysfakcją.
- Są to rośliny, które irytująco skrzeczą
z niezadowolenia i wiją się, gdy nie dostaną odpowiednio dużo nawozu. Przy
odpowiednim zerwaniu tych skrzeczących liści, bez utraty ich soku, mogą być
wykorzystywane do eliksiru wywołującego halucynacje- wyrecytował szybko.
"Kto by pomyślał, że zaglądanie do
Remusa gdy się uczy będzie aż tak przydatne"- pomyślał. Patrzył jak pan Herbert stoi z
na wpół rozdziawioną buzią.
- D-dobrze. Pięć punktów dla Gryffindoru.
James kątem oka spojrzał na Lily. Posłała mu uśmiech z pewnością
wyrażający podziw. Od razu zrobiło mu się cieplej na sercu. Odwzajemnił go, ale
dziewczyna szybko odwróciła twarz, jakby… speszona?
Promienie zachodzącego słońca delikatnie
muskały jej twarz, odbijając się od rudych włosów, które przybrały złotawy
odcień. Ułożył się w podobną do przyjaciela przez co dwa barany gapiły się na
pracujące dziewczęta.
***
-Dorcas! Poczekaj! - krzyknął za
nastolatką James.
- Idźcie- powiedziała do przyjaciółek.-
Dogonię was- gdy reszta odeszła zwróciła się do Pottera.- Czego chcesz?
- Pogadać. Już nie wolno?- uśmiechnął się.
- Sądziłam, że swoim nachalstwem będziesz
męczył Lilkę- warknęła.
- Hola, hola! Co ja zrobiłem, że jesteś na
mnie taka cięta?- spytał.- Jesteśmy chyba przyjaciółmi.
Dor oblizała nerwowo wargi. Spodziewała
się, że rozczochraniec stawi się za Łapą, więc lękała się tej rozmowy,
ale z drugiej strony zawsze postrzegała go jako nie całkowicie oddanego
Blackowi. Albo inaczej... Zrobi dla niego wszystko, ale nie kosztem innych. No
chyba, że Ślizgonów...
-Słuchaj - zaczęła - My już poniekąd…
rozmawialiśmy.
- Rozmawialiście? - powtórzył kiwając
głową. - No i…?
- I… no cóż, ja… WIESZ...
- Pokłóciliście się?
- Czego ty chcesz Potter?
- Wyjaśnić.
- Co?
- To ja... -zmieszał się.
- Co ty?
- To... To był mój pomysł. To nie
Syriusz wpadł na to, żeby podrzucić wam Petera, tylko ja.
Z początku na twarzy czarnowłosej malowało
się niedowierzanie pomieszane z nadzieją, ale szybko ustąpiło napływowi
złości.
- Ty...- wskazała na zdziwionego chłopca,
którego mocno dźgnęła palcem w klatkę piersiową.- JAK ŚMIESZ...! Jak
śmiesz tak łgać!
- Wiem, że ostatnio możesz mi ufać trochę
mniej, ale teraz mówię prawdę.
- To urocze, że bronisz Blacka,
ale nie uwierzę w to. Zresztą… Po co miałby mówić, że to jego wina…?
Chyba, że tak bardzo nie chce ze mną być, że odnosi się już do tego…
- Do czego?
- Nie zachowuj się jak debil Potter… Robi
wszystko, żebym była na niego zła- z całej siły tupnęła nogą.
- On po prostu jest dobrym przyjacielem-
podniósł głos.- I ja też staram się być… To już od Ciebie zależy co
zdecydujesz. Czy wybaczysz… Mi lub jemu…- odwrócił się na pięcie i z dłońmi
włożonymi w spodnie odszedł luźnym krokiem w przeciwnym kierunku niż ten,
którym wcześniej zmierzała Dor.
- Potter! Wracaj!- krzyczała zdenerwowana,
ale on już jej nie słuchał. Myślał co może jeszcze zrobić, ale wychodzi na to,
że już nic. Teraz wszystko zależy od zdenerwowanej brunetki za jego plecami.
***
- Ugh… Czemu jej tak długo nie ma…-
denerwowała się Evans chodząc w tą i z powrotem po sypialni.
- Nie martw się… Jest z Potterem nic jej
się nie stanie…- odezwała się Ala malując paznokcie na łóżku.
- Taaak…- przedłużyła słowo Ruda.- O to
się martwię…- powaliła się z hukiem na łóżko.
Chyba każda dziewczyna wiedziała, że
kłamie, ale na swoje szczęście trzymały języki za zębami. Wszystkie już się
przyzwyczaiły, że jakikolwiek temat, który ma coś wspólnego z Potterem
denerwuje Evans bardziej niż komary.
- A może martwisz się o Jamesa?- spytała
pochopnie Simon przeglądając stronnice jakichś starych księg. Dziewczyny
ożywiły się bardziej niż gdyby ktoś wrzucił na środek pokoju bombę zegarową.
- Nie to raczej niemożliwe- powiedziała
Ann w stylu „głupiej blondynki”. – Po co miałaby to robić- zdawała sobie
sprawę, że tamta nie widziała rudowłosej od bardzo długiego czasu i mogło jej
umknąć jakie ma odczucia w związku z chłopakami, a szczególnie z tym
jednym.
- Bo jej się podoba…?- odpowiedziała
pytaniem jasnowłosej jakby się urwała z księżyca za co oberwała nienawistnym
spojrzeniem od Lily, która chwilę potem zamknęła się w łazience mrucząc: „wariatki”. Jak się można spodziewać wszystkie
naraz wybuchły śmiechem.
Nagle do pokoju weszła Dorcas i fuknęła na koleżanki. Ala zapytała się jej:
- Co zrobił Potter?
Meadows obejrzała się w jej stronę i zmęczona odparła:
- Oddychał.
***
- Nudzi mi się…- mruknął Rogacz
leżąc na podłodze dormitorium. Przymknął na chwilę oczy, ale czując odór
skarpetek Petera, które jakimś sposobem znalazły się piętnaście centymetrów od
jego twarzy.- AAA…!- krzyknął.
- Nie wrzeszcz Potter- nakazał
półprzytomny Black.
- Ta bomba smrodu wylądowała tuż obok
mnie! To niedopuszczalne! Peter… Zostawiaj koszulki, spodnie, a nawet gacie i
tak my to robimy, ale nigdy… nie… zostawiaj tu tych swoich opakowań na gice!-
krzyknął raz jeszcze i chwytając je przez koszulkę rzucił w pulchnego chłopaka,
który skrzywił się, a jego buzię pokryły dorodne rumieńce.
- Poróbmy coś…- zaproponował Syriusz.
- Co?- zapytał Frank z głową pod
poduszką.
- Cokolwiek- odpowiedział za niego James.-
Jesteśmy huncwotami… Nie możemy tu tak siedzieć bo mamy kłopoty sercowe.
- Mów za siebie…- bronił się Longbottom.
- Proszę cię… Wiem, że masz problemy z
Alą… Ja jestem… zaklinaczem miłości… doktorem, albo adwokatem…
- A więc panie magistrze- zaczął
podciągając się.- Skoro jest Pan taki świetny czemu nie udało się Ci poderwać
panny płomienne loki?
- Ja to robię stopniowo, więc tego nie
widzisz- pokazał mu język.- Zresztą ona mnie kocha…
- Tylko jeszcze o tym nie wie- dokończyli
za niego koledzy definitywnie kończąc dyskusję.
***
-Jeszcze trochę w prawo…- wystękał
Syriusz.- I już! Idealnie zawieszone wiadro o pojemności 20 litrów napełnione
ulepszoną przez huncwotów smołą.
- Brawo Łapciu- zaczął z ironią James.-
Miałeś takie trudne zadanie…- wyraźnie przeciągnął ostatnie słowo.
- Oczywiście, że miałem! Centymetr w złą
stronę i z żartu nici.
- Cicho!- uciszył go Lupin.- Ktoś idzie.
- Pod pelerynę- zarządził Peter.
Kiedy wszyscy byli szczelnie zakryci
niewidką, w tym Pettigrew w postaci szczura, kroki szybko się zbliżały.
Uradowani chłopcy z niecierpliwością czekali aż ofiara zbliży się na tyle by
móc zrzucić na nią zawartość kubła.
- Psst… Potter- szepnął Remus.- Kto tu
idzie?
Rogacz pospiesznie wyciągnął mapę z
wewnętrznej kieszeni i z zadowoleniem odparł:
- Malfoy.
- Dobra, zaczynamy. 6…5…4…3…- gryfoni
odliczali gdy na korytarzu zrobiło się cicho.
Ślizgon stanął metr od wiadra, lecz
gwałtownie zawrócił najwyraźniej o czymś sobie przypominając. W ostatniej
chwili z przeciwnej strony wybiegła lekko zdenerwowana Dorcas z dużymi
rumieńcami od zmęczenia z pergaminem i piórem i zanim, któryś z nastolatków zdążył
zareagować… CHLUP!
- Stary…- powiedział oszołomiony James.-
Teraz to masz przesrane…
Hejka! Nie wiem czy taka długość rozdziału wam odpowiada, ale biorąc pod uwagę, że ostatnio zdarzało mi się zwlekać z notką prawie miesiąc to jest chyba w miarę ok. Pewnie rzuciło wam się w oczy, że mam nowy szablon. Podoba wam się? Mam nadzieję, że tak. Coś się stało i zdjęcie jest trochę słabej jakości, ale mi się całkiem podoba. Taki milusi i ciepły ;> To chyba tyle, więc zapraszam do czytania :-)
***
-Oo- stary teraz to masz przesrane-
powiedział James, a jego twarz nie wyrażała żadnych uczuć.
- Nawet mnie nie dołuj-odpowiedział
Syriusz.
- BLACK!!!!!- wrzasnęła Dorcas.- Masz pięć
sekund życia!
- To chyba tekst Lilki- Łapa uznał, że
humor to ostatnia deska ratunku, ale dziewczyna rzuciła mu zimne spojrzenie i
odeszła w kierunku toalety w celu zmycia z siebie mazi.
***
- Gdzie poszła Dorcas?- spytała Lily w
końcu wychodząc z łazienki.
- Zostawiła podręcznik w sali od
transmutacji- udzieliła jej odpowiedzi Ann czytając obecnie jakąś książkę.
- Aha... Ciekawa?- zwróciła się ku Lorence.
- Tak nawet...
- A...- zaczęła, ale nie dane jej było
skończyć bo blondynka ją uprzedziła.
- Miley i Ala poszły do biblioteki.
- Ooo... Jasne...
- Lily powiedz mi coś- poprosiła zamykając
książkę i przekręcając się na bok, tak, że przyjaciółka była naprzeciwko. -
Podoba Ci się James?
- Ann...- westchnęła. Miała dość ciągłych
pytań ze strony dziewczyn. Nie chodziło nawet o teraz. Już od trzeciej klasy
mówiły, że na pewno na niego leci.
- Tak wiem jest napuszonym łbem, ale
myślałam, że może... wiesz...- zaczęła kręcić kółka na rajstopach od mundurka.-
Ostatnio się z nim nie kłócisz... Czasem tak na niego patrzysz, że...
- Daj spokój... Wiesz, że jeżeli coś się
zmieni pierwsze się o tym dowiecie...
Lorence spojrzała na koleżankę z mieszaniną podejrzliwości i współczucia.
- No co?- zabrała ponownie głos Evans.
- Nie nic. Tylko… Mówisz mi prawdę, tak?
Lily chwilę wahała się nad odpowiedzią,
ale szybko jej udzieliła:
- Oczywiście- uśmiechnęła się
promiennie.- To ja może dołączę do dziewczyn. Muszę skończyć esej dla Beerego.
- Pewnie leć- machnęła głową w stronę
drzwi na znak, że może iść, a gdy kroki ucichły za drzwiami ponownie chwyciła
za swoją lekturę i zdjęła plastikową okładkę, która otaczała pamiętnik panny
Evans.
- Nie powinnam była- pomyślała.
Okłamała cię…
- Tak, ale może nie jest jeszcze pewna
swoich uczuć…
Tak bo to takie straszne…
- Nie można dotykać cudzych rzeczy.
Zrobiłaś to przypadkiem…
W jej głowie znowu zawirowały wspomnienia.
„Siedemnastoletnia Ann właśnie weszła do
sypialni, którą dzieliła z resztą gryfonek. Gdy otoczyła spojrzeniem
dormitorium zatkała usta dłonią.
- Gorzej niż u huncwotów…
Cała ekipa miała właśnie eliksiry, ale panna Lorence, która wybrała kierunek
dziennikarz odpuściła je sobie zyskując dwie godziny wolnego. Kucnęła przy
ciuchach porozrzucanych na środku pokoju i zaczęła je segregować. Ubrania
należące do wybranej koleżanki kładła przy jej łóżku czym zyskała trochę wolnej
przestrzeni. Pozbierała papierki po słodyczach i wrzuciła do worka naśmieci,
który stanął przy drzwiach oczekując na skrzaty. Przywołała mop z łazienki i
zaczarowała go tak by zmył lepkie plamy po soku i piwie kremowym z parkietu.
Podeszła do łóżka Lily, które jako jedyne nie było zaścielone, ale co poradzić
w przeciwieństwie do niej miała najwięcej zajęć.
Oczywiście dziewczyna nie sprzątała sama z siebie. W ich dormitorium był
grafik. Każda miała sprzątać w inny dzień. Dorcas- poniedziałki; Miley- wtorki;
Ann w środy; Ala w czwartki, więc Lilce pozostawał piątek. Całe szczęście
Alicja nauczyła je kilka zaklęć, których nauczyła się na dodatkowych zajęciach
z Flitwickiem. Niestety, nadal miała problemy z wykonywaniem większości.
Zauważyła, że spod materaca Evans wystaje kawałek zeszytu. Miała zasadę, że nie
dotyka rzeczy innych, ale ciekawość reporterki chwyciła górę. Otworzyła zeszyt
na przypadkowej stronie i zaczęła czytać:
„Z jednej strony nienawidzę Pottera, a z
drugiej czuję od niego bijące ciepło. Sama nie wiem... Od piątej klasy ugania
się za mną z tym " Evans umówisz się ze mną ", a ja zawsze chcę mu powiedzieć TAK mówię mu NIE Po akcji po sumach
znienawidziłam go jeszcze bardziej, ale w szóstej chyba coś uległo
zmianie. Zaczął pomagać innym i przestał się znęcać nad pierwszakami i
Smarkerusem (owszem, odkąd nazwał mnie szlamą kojarzy
mi się tylko z glutami). Oczywiście
pare razy się mu to jeszcze zdarzało, że zapytał się mnie o randkę, ale ja pare razy
przyłapałam się na tym, że naprawdę długo
zastanawiałam się nad
odpowiedzią. Przetestuję go.
Tak. Jeżeli nadal będzie się tak
dobrze zachowywać chyba zgodzę się na małe spotkanie..."
Z pomiędzy stron wypadła mała karteczka
coś jakby liścik, ale pisany innym pismem:
" Sam nie wiem co mam powiedzieć,
Czy jesteś różą, płomienną jak twe włosy,
Czy może lilią delikatną jak twa skóra.
Gdy cię widzę serce mi mięknie,
Pragnę oddać Ci cały mój świat "
Usłyszała zbliżające się kroki,
więc spanikowana wrzuciła notatnik pod własne posłanie. Przez drzwi wpadły
roześmiane nastolatki. Zdenerwowana zapytała:
- Jak było?”
***
- Patrz- wskazał na idącą ku nich postać.-
To co Łapo? Na poprawę humoru po stracie dziewczyny?- spytał Potter.
Powolnym krokiem zbliżał się ku huncwotom
Severus Snape. Chłopcy wybuchnęli wspólnym śmiechem widząc jego mokre od łez,
wychudłe policzki i tłuste włosy przylepiające się do wciąż białej jak kreda
twarzy.
- Expelliarmus!- krzyknął Black, a różdżka
przeciwnika powędrowała do jego dłoni. Rzucił ją jednak na ziemie, ale nim
wychowanek Slytherinu zdążył ją dosięgnąć rzucił na niego „ Levicorpus”, a on powędrował
w powietrze.
- Puśćcie mnie!- krzyknął.
- Co się stało, co, Smarku? Zabrakło ci
chusteczek, czy chcesz kogoś wziąć na litość? - zadrwił z płaczącego chłopca
Syriusz, biorąc do ręki jego torbę i wyciągając z niej podręcznik od eliksirów.
- Smarkerusie, nie ładnie tak bazgrać po książkach- chłopak skarcił go palcem i
zaczął wertować kartki.
Huncwoci zbliżyli się do Syriusza i razem
spoglądali na kolejne zapisane strony.
- Coś ciekawego? - spytał Łapę James.
- Niespecjalnie same poprawione przepisy,
ale…to? Luniaczku, czy zdarzyło ci się kiedykolwiek na coś takiego natrafić? –
spytał Syriusz, wskazując palcem na trudne do rozczytania pismo.
- Sectusempra? Na wrogów? Nie, ale… To
jakieś zaklęcie czarnomagiczne! Mam nadzieję, że znasz na wszelki wypadek
antyzaklęcie - powiedział Remus, spoglądając na Snape’a, ale ten nie raczył
nawet otworzyć ust.
Chłopcy, słysząc czyjeś kroki, rzucili książkę na ziemię, uwolnili ślizgona i
pobiegli w przeciwnym kierunku, zostawiając nastolatka na ziemi. Dość mieli
dzisiaj przykrych spotkań. Ruszyli w kierunku biblioteki. Tam spotkali, co ich
w ogóle nie zdziwiło, Lily, Miley i Alicję. Podeszli do ich stolika i Peter
wydyszał:
- Dziewczyny, słyszałyście o takim
zaklęciu, jak Sectumbra?
- Sectusempra- poprawił go James.
- Nie, a dlaczego? - spytała Lily nie
odrywając wzroku od pergaminu.
- Oj, dajcie już sobie spokój z tymi
zadaniami. Chodzi nam o to, czy nie jest to czasem zaklęcie, no wiecie...
czarnomagiczne? - spytał Syriusz, dosuwając sobie krzesło do stolika.
- Nie wiem, ale w tej części biblioteki
raczej o tym nie będzie... – uznała Simon.
- Na pewno nie będę grzebał w tych...
książkach.- udał, że wzdryga się od dreszczy.
- Nie, ja nic takiego nie znam, nawet nie
słyszałam o czymś takim . Ale... po co wam to wiedzieć? Czy wy...
- Nie, my nie używamy zaklęć, których nie
znamy - mówiąc, James podkreślił ostatnie słowo.
- Ja myślę, że powinnyście to już dzisiaj
zostawić. No raz! Ruchy! Zostawcie te... książki... i chodźcie. Macie jeszcze
cały tydzień- zmienił temat Syriusz, wstając i odsuwając książki od dziewcząt.
***
- James poczekaj!- krzyknęła za chłopakiem
Lily gdy reszta towarzystwa już ich opuściła.
- Ciii!- uciszyła ją bibliotekarka.
- Dobrze już wychodzimy…- odpowiedziała
wymijając kobietę.
Złapała chłopca za dłoń i wyprowadziła
na korytarz.
- No co?- zapytała.
- Wciąż trzymasz mnie za rękę- zaśmiał
się, a Evans puściła go jak oparzona.- To o co chodzi?
- Chciałam cię zapytać skąd
wytrzasnęliście to zaklęcie.
- Nie mogłaś zapytać przy reszcie?- rzucił
jej jeden ze swoich słynnych rozbrajających uśmiechów.
- Gdy jesteś sam jesteś słabszy- odgryzła
mu się.
James Potter zaśmiał się. To bardzo w
niej lubił. Większość dziewczyn już leżałoby roztopionych na ziemi pod wpływem jego
spojrzenia, a ona nie. Ona hardo trzymała się i wymyślała mu pyskówki. Ponadto
była piękna. Bardzo. Miała nietypową urodę, która wielu mogła się nie podobać,
ale dla niego była niezwykła. Długie, ognistorude włosy, skrzące się,
szmaragdowe oczy i pełne, malinowe usta. Pamiętał, że już od dzieciństwa
narzekała na swoje piegi, które według niego tylko dodawały jej uroku. Ponadto
nie była jak reszta. Ona lubiła AC/DC , kochała Beatlesów oraz oczywiście
wschodzący zespół magiczny : Fatalne Jędze, a nie tylko jakieś cukierkowe babki
śpiewające o miłości, a w większości o tej niespełnionej.
- Halo- Lilka pomachała mu ręką przed
twarzą.- Mówię do ciebie.
- A no tak rzeczywiście.
- Matko! Z kim ja żyję – uniosła ramiona w
geście rezygnacji i odwróciła się z zamiarem odejścia.
- Czekaj!- podbiegł do niej szybko.- Jeśli
chodzi o to zaklęcie to… przeczytaliśmy je w książce.
- W książce?- spytała z niedowierzaniem.
- Yhm- potwierdził pewnie.
- To wy w ogóle umiecie czytać?- spytała
ze zdziwieniem.
- Bardzo śmieszne- na jego twarzy wykwitł
ironiczny uśmiech, który szybko jenak przerodził się w jeden z tych
najszczerszych.
- No wiem- przyspieszyła kroku.
- Ej no zaczekaj!- krzyknął.- Idźmy
przynajmniej razem.
- Jeśli tak bardzo chcesz…
Nareszcie!
OdpowiedzUsuńAzi, jak długo można czekać na rozdział, no? :P
Ale wracam do rozdziału. Był naprawdę bardzo fajny :) A ten gif co go umieściłaś na samym dole jest genialny :D hahah...
Ann, wstydź się. Nie czyta się cudzych pamiętników.
Ale Lily powie w końcu dziewczynom, że Potter jej się podoba, prawda? ( słodkie oczka )
Ok, to ja kończę komentarz i lecę do następnego rozdziału :D
Ale się porobiło :D
OdpowiedzUsuńHej! Jestem tu nowa i po przeczytaniu całości mogę wreszcie skomentować.
OdpowiedzUsuńBardzo spodobały mi się wspomnienia Ann, nieodpowiedzialna Evans zapomniała schować pamiętnik... Dobrze, że Ann potrafi dochowywać tajemnic.
Czy James powie dziewczyną w jakich okolicznościach znaleźli to zaklęcie?
Według mnie Ruda nie powinna się złościć, o to, że maltretowali Snape'a, lecz gdy zdecyduje się na złość, to tylko z powodu wrócenia do dawnych nawyków.
Te cięte teksty Lily mnie rozwalają, nie mogę się doczekać jak opiszesz ich związek <3
Pozdrawiam i życzę weny.
Cyzia.
(Przy okazji, zapraszam: http://narcyzia-pisze.blogspot.com)
Cieszę się, że ci się podoba. Z chęcią oczekuję na nowych czytelników :-)
Usuń