18 grudnia 2014

Rozdział 3


- Tylko cicho, żeby jej nie obudzić…- szepnęła Dorcas wpuszczając dziewczyny do dormitorium.
- Nie śpię…- powiedziała cichutko Evans leżąca na swoim łóżku.- Jestem tylko trochę zmęczona…

Czarownice spojrzały po sobie dziwiąc się zachowaniem przyjaciółki. Ann ostrożnie podeszła do rudowłosej.

- Płakałaś?- zapytała ze zmartwieniem.- Liluś płakałaś?- powtórzyła pytanie.

- Ja… Nie…- zaczęła protestować Lilka wycierając policzki.

- Lily… Nam możesz powiedzieć…- dziewczyna usiadła a łóżku współlokatorki mocno ją przytulając.

- Nic mi nie jest…

- Lily…

-Naprawdę…- powiedziała i szeroko się uśmiechnęła.- Lepiej idźcie do chłopaków, a ja pójdę się wykąpać.

- Ale jakby co…- zaczęła Alicja, której przerwała Ruda.

- To powiem wam.

- Na pewno?- zapytała dla upewnienia.

- Na pewno- potwierdziła i szeroko się uśmiechnęła.- A teraz już idźcie, a ja pójdę się umyć.

- Ok. Jakby co to wołaj- powiedziała Miley, ale odpowiedziało jej tylko ciche potwierdzenie zza drzwi łazienki. Cicho westchnęła i odwróciła się w stronę drzwi wyjściowych kierując się tam z przyjaciółkami.



        Gdy Lilka usłyszała zamykanie drzwi, a tupanie stóp całkowicie ucichło oparła się o drzwi i powoli po nich zjechała w dół aż do momentu, w którym całkowicie siedziała na podłodze. Podkuliła nogi pod brodę i głęboko westchnęła, w jej oczach znów zebrały się łzy, których nawet nie próbowała odpędzić. Przecież była tu sama…

Może powinnam im powiedzieć?

No, raczej…

A ty to kto? Moje sumienie?

Dokładnie…

Czyli co gadam z samą sobą…? Super…

Nie gadasz bo masz zamknięte usta, a prowadzisz konwersację w swojej głowie.

Czyli co, oszalałam?

Nie… Jesteś czarownicą to normalne.

No oby.

To nieważne, musisz im powiedzieć co czujesz do Jamesa.

Że do Pottera?

Nie do Bonda. Jasne, że do Pottera debilko.

Ej!

Cicho i mnie słuchaj. Zakochałaś się w Jamesie i nie próbuj zaprzeczać. Jestem tobą wiem o tobie nie mniej co ty sama.

To nie takie proste…

To może być najprostsze jak się da, ale nigdy nie prostsze. Pamiętaj.

I co ja im powiem? Dziewczyny zakochałam się w Rogaczu. Tym, którego wyzywałam od kretynów przez pięć lat, ten sam którego zawsze nie cierpiałam, a właśnie Miley w twoim chłopaku.

Utrudniasz… Zresztą skąd wiesz, że to nadal jej chłopak? Nic do niego nie czuje i miała z nim zerwać.

Ale tego nie zrobiła.

Skąd wiesz pytam?

Widziałam jak się przytulali.

Ha, ha Lila Evans ty zazdrośnico ty też się ciągle przytulasz do Blacka, ale nie potrafiłabyś czegoś do niego poczuć…

Tak, ale…Nie ma „ ale” masz z nimi i z nim zresztą też pogadać. Nim wcześniej tym lepiej, a teraz żegnam i lepiej idź pod prysznic bo nam tu zaśmierdniesz.

Śmieszne…

Wiem.

Dziewczyna wstała i przygotowała się do kąpieli.

- Kto słyszał, żeby gadać z sumieniem? Może jednak pójdę do Pomfrey- pomyślała wchodząc pod prysznic.

O dziwo bardzo jej pomogła ta… „ rozmowa”. Wiedziała mimo to, że jeszcze nie dzisiaj zwierzy się przyjaciółkom z problemu. Była dopiero 19:40 więc wzięła jedną z książek pożyczonych od Dorcas. Zwykle Meadows czytała jakieś romansidła, ale to był jakiś kryminał, które szczerze mówiąc uwielbiała. Ten opowiadał o pewnym  miliarderze, który został zabity w swoim domu. Wezwali detektywa, który przesłuchiwał  wszystkich podejrzanych, wśród których znalazła się panna Ferro, ksiądz Bielecki, pułkownik Easyvier i profesor Zielińska. Było parę wersji wydarzeń, ale okazało się, że była to jego córka Caroline, która postrzeliła go pod wpływem złości. Trochę dziwna książka, ale Evans bardzo się podobała. Co jak co, ale ciekawą ok. Trzystu stronnicową książkę może przeczytać w dwie godziny. Gdy ją odkładała do pomieszczenia weszły roześmiane dziewczyny, na których widok Lilka się uśmiechnęła, a zaraz potem zapytała:

- A wy co takie wesołe?

- A tak sobie…- odpowiedziała Lorens.- Jak ci było w twojej samotni?- spytała nie widząc złych spojrzeń rzucanych przez koleżanki.

- A widzisz świetnie- Lila podniosła wysoko głowę i pokazała jej język.

- Do mnie wystawiasz język?

- A do kogo?

- No to wojna!- krzyknęła Ann i rzuciła w jej stronę poduszkę, którą Evans dostała w głowę. Chwilę potem w całym pomieszczeniu latał pierz, ale nim się nie przejmowały. Przecież to czarodziejki jedno zaklęcie i już.










- Wszystko gotowe?- zapytał po raz setny James.

- Tak, no przecież mówię- odpowiedział mu zdenerwowany już Syriusz.

-Ok to pod pelerynę. Peter przemienisz się w szczura, a my pójdziemy pod peleryną. Tylko ugiąć kolana- przestrzegł ich Remus.

Idąc pod niewidką z mapą w ręce huncwoci szli pod gabinet Filcha- woźnego, którego przyjęli w 4 klasie.

Wcześniej wzięli z kuchni stary olej i zmieszali go z paroma” legalnymi” eliksirami i wyszło im coś wspaniałego- dla nich. Byli z tego prawie tak dumni jak z mapy, ale z pewnością nigdy nie bardziej. Mapa była dla nich jak dziecko. Gdy doszli pod gabinet ściągnęli z siebie pelerynę, żeby nie ograniczała ich ruchów i ostrożnie unosząc się parę centymetrów nad ziemią rozlali miksturę na podłogę.

- Się Filch zdziwi rano gdy w to wdepnie… - westchnął James odwracając się do Petera.

- I się przewali i zniknie i, a zresztą sam tego nie zliczę…- dodał Peter wywołując śmiech u Łapy, Lunia i Rogacza.

- Dobra chodźmy już trzeba jutro rano wstać- orzekł Łapa.

- Czyżby zaczynało Ci zależeć na zajęciach?- zapytał Lupin co Black skwitował śmiechem.

- Śmieszne. Musimy rano wstać, żeby zobaczyć wściekłego Filcha- odpowiedziała mu twarz Syriusza wystająca spod niewidki na co Remus pokręcił głową z pobłażaniem.



- Tylko cicho, żeby jej nie obudzić…- szepnęła Dorcas wpuszczając dziewczyny do dormitorium.
- Nie śpię…- powiedziała cichutko Evans leżąca na swoim łóżku.- Jestem tylko trochę zmęczona…

Czarownice spojrzały po sobie dziwiąc się zachowaniem przyjaciółki. Ann ostrożnie podeszła do rudowłosej.

- Płakałaś?- zapytała ze zmartwieniem.- Liluś płakałaś?- powtórzyła pytanie.

- Ja… Nie…- zaczęła protestować Lilka wycierając policzki.

- Lily… Nam możesz powiedzieć…- dziewczyna usiadła a łóżku współlokatorki mocno ją przytulając.

- Nic mi nie jest…

- Lily…

-Naprawdę…- powiedziała i szeroko się uśmiechnęła.- Lepiej idźcie do chłopaków, a ja pójdę się wykąpać.

- Ale jakby co…- zaczęła Alicja, której przerwała Ruda.

- To powiem wam.

- Na pewno?- zapytała dla upewnienia.

- Na pewno- potwierdziła i szeroko się uśmiechnęła.- A teraz już idźcie, a ja pójdę się umyć.

- Ok. Jakby co to wołaj- powiedziała Miley, ale odpowiedziało jej tylko ciche potwierdzenie zza drzwi łazienki. Cicho westchnęła i odwróciła się w stronę drzwi wyjściowych kierując się tam z przyjaciółkami.



        Gdy Lilka usłyszała zamykanie drzwi, a tupanie stóp całkowicie ucichło oparła się o drzwi i powoli po nich zjechała w dół aż do momentu, w którym całkowicie siedziała na podłodze. Podkuliła nogi pod brodę i głęboko westchnęła, w jej oczach znów zebrały się łzy, których nawet nie próbowała odpędzić. Przecież była tu sama…

Może powinnam im powiedzieć?

No, raczej…

A ty to kto? Moje sumienie?

Dokładnie…

Czyli co gadam z samą sobą…? Super…

Nie gadasz bo masz zamknięte usta, a prowadzisz konwersację w swojej głowie.

Czyli co, oszalałam?

Nie… Jesteś czarownicą to normalne.

No oby.

To nieważne, musisz im powiedzieć co czujesz do Jamesa.

Że do Pottera?

Nie do Bonda. Jasne, że do Pottera debilko.

Ej!

Cicho i mnie słuchaj. Zakochałaś się w Jamesie i nie próbuj zaprzeczać. Jestem tobą wiem o tobie nie mniej co ty sama.

To nie takie proste…

To może być najprostsze jak się da, ale nigdy nie prostsze. Pamiętaj.

I co ja im powiem? Dziewczyny zakochałam się w Rogaczu. Tym, którego wyzywałam od kretynów przez pięć lat, ten sam którego zawsze nie cierpiałam, a właśnie Miley w twoim chłopaku.

Utrudniasz… Zresztą skąd wiesz, że to nadal jej chłopak? Nic do niego nie czuje i miała z nim zerwać.

Ale tego nie zrobiła.

Skąd wiesz pytam?

Widziałam jak się przytulali.

Ha, ha Lila Evans ty zazdrośnico ty też się ciągle przytulasz do Blacka, ale nie potrafiłabyś czegoś do niego poczuć…

Tak, ale…Nie ma „ ale” masz z nimi i z nim zresztą też pogadać. Nim wcześniej tym lepiej, a teraz żegnam i lepiej idź pod prysznic bo nam tu zaśmierdniesz.

Śmieszne…

Wiem.

Dziewczyna wstała i przygotowała się do kąpieli.

- Kto słyszał, żeby gadać z sumieniem? Może jednak pójdę do Pomfrey- pomyślała wchodząc pod prysznic.

O dziwo bardzo jej pomogła ta… „ rozmowa”. Wiedziała mimo to, że jeszcze nie dzisiaj zwierzy się przyjaciółkom z problemu. Była dopiero 19:40 więc wzięła jedną z książek pożyczonych od Dorcas. Zwykle Meadows czytała jakieś romansidła, ale to był jakiś kryminał, które szczerze mówiąc uwielbiała. Ten opowiadał o pewnym  miliarderze, który został zabity w swoim domu. Wezwali detektywa, który przesłuchiwał  wszystkich podejrzanych, wśród których znalazła się panna Ferro, ksiądz Bielecki, pułkownik Easyvier i profesor Zielińska. Było parę wersji wydarzeń, ale okazało się, że była to jego córka Caroline, która postrzeliła go pod wpływem złości. Trochę dziwna książka, ale Evans bardzo się podobała. Co jak co, ale ciekawą ok. Trzystu stronnicową książkę może przeczytać w dwie godziny. Gdy ją odkładała do pomieszczenia weszły roześmiane dziewczyny, na których widok Lilka się uśmiechnęła, a zaraz potem zapytała:

- A wy co takie wesołe?

- A tak sobie…- odpowiedziała Lorens.- Jak ci było w twojej samotni?- spytała nie widząc złych spojrzeń rzucanych przez koleżanki.

- A widzisz świetnie- Lila podniosła wysoko głowę i pokazała jej język.

- Do mnie wystawiasz język?

- A do kogo?

- No to wojna!- krzyknęła Ann i rzuciła w jej stronę poduszkę, którą Evans dostała w głowę. Chwilę potem w całym pomieszczeniu latał pierz, ale nim się nie przejmowały. Przecież to czarodziejki jedno zaklęcie i już.










- Wszystko gotowe?- zapytał po raz setny James.

- Tak, no przecież mówię- odpowiedział mu zdenerwowany już Syriusz.

-Ok to pod pelerynę. Peter przemienisz się w szczura, a my pójdziemy pod peleryną. Tylko ugiąć kolana- przestrzegł ich Remus.

Idąc pod niewidką z mapą w ręce huncwoci szli pod gabinet Filcha- woźnego, którego przyjęli w 4 klasie.

Wcześniej wzięli z kuchni stary olej i zmieszali go z paroma” legalnymi” eliksirami i wyszło im coś wspaniałego- dla nich. Byli z tego prawie tak dumni jak z mapy, ale z pewnością nigdy nie bardziej. Mapa była dla nich jak dziecko. Gdy doszli pod gabinet ściągnęli z siebie pelerynę, żeby nie ograniczała ich ruchów i ostrożnie unosząc się parę centymetrów nad ziemią rozlali miksturę na podłogę.

- Się Filch zdziwi rano gdy w to wdepnie… - westchnął James odwracając się do Petera.

- I się przewali i zniknie i, a zresztą sam tego nie zliczę…- dodał Peter wywołując śmiech u Łapy, Lunia i Rogacza.

- Dobra chodźmy już trzeba jutro rano wstać- orzekł Łapa.

- Czyżby zaczynało Ci zależeć na zajęciach?- zapytał Lupin co Black skwitował śmiechem.

- Śmieszne. Musimy rano wstać, żeby zobaczyć wściekłego Filcha- odpowiedziała mu twarz Syriusza wystająca spod niewidki na co Remus pokręcił głową z pobłażaniem.

https://blogger.googleusercontent.com/img/proxy/AVvXsEgxzhRTUZ19hT95mSCpVLlRgxW0k_sC_A8IeXFva6Z_G4a8R9qyV2geNCQzCyIMcv-CfeXx2Z6KcXTWIfi0P_SGy6jpJKb6lI3w6gd1DT_t0a_ioD_dtuHfStlNQki2V1DGPbUMvrU1ucF8pFxULryrbZIWgA=










Chłopcy dusili się ze śmiechu oglądając wyczyny woźnego. W sumie jak mogli siedzieć cicho gdy widzieli te rzeczy. Specjalne wstali wcześniej, żeby zobaczyć wynik swojego żartu. Tak... Huncwoci na pewno nie byli normalni. Oni nie kryli się z żartem, a wręcz przeciwnie uwielbiali ten cudowny wrzask Mcgonagall gdy zrobili coś niezgodnego z regulaminem. Ba! Oni toczyli bitwy kto będzie miał więcej szlabanów. Oczywiście nie odrabiali ich sami, po to im były lipne różdżki.” Sztuczne oddali, a swe zachowali”- ich motto ( nr.975 z 3 057)
- Proszę pana pomóc panu!?- krzyknął Black oglądając jak Filch robi fikołka na plamie oleju, aby po chwili przykleić swoją twarz do podłogi.
To był jeden z ich najlepszych żartów. Nikt nie mógł mu pomóc lub został oblany olejem zmieszanym z łajnem hipogryfa więc uczniowie trzymają się z daleka, a nauczyciele próbują coś wymyślić. Sam Filch ciągle ślizgał się na oleju, który co chwila buchał gdzieś ogniem lub zmieniał się w tunel, do którego wpadał i spadał z sufitu. Ciągle przyklejał się do podłogi, albo podskakiwał na niej jak kangur, ale coraz pojawiały się nowe efekty jak choćby twarz cała w bąblach.
- I co się głupio ryjesz Black!?- krzyknął zdenerwowany woźny, który „ sam” się bił.- Obiecuję, że jeszcze dzisiaj wyleją was z tej szkoły co powinni zrobić już dawno jeszcze jak terroryzowaliście Pringle’a! Tym razem nie ujdzie wam to na sucho!
-  Głupi Filch, głupi Filch!

Co zje dziś? Co zje dziś?

Czy mu znikną wielkie pryszcze?

Bo wygląda jak to świszcze.

Chodź i tak nie wypięknieje to ja się chociaż pośmieję- śpiewał Iryt latając nad  Argusem i zaśmiewając z jego głupoty.
- Irytku…- zaczął Remus.- Myślę, że ta piosenka jest urocza i oddaje debilizm Filcha, ale co to świszcz?- zapytał ze spokojnym głosem.
- Nie wiem, ale ten tu- wskazał na adresata przyśpiewki- pewnie i tak nie wiele zrozumiał.
          Teraz hunce wraz z Frankiem, który do nich dołączył walali się po podłodze ze śmiechu co tylko bardziej rozzłościło Filcha.





***






 - Hej dziewczyny wstawajcie już!- potrząsała nimi po kolei Lilka.- Bo was obleję wodą!
-Nie odważyłabyś się- Ala się zaśmiała.
- Masz rację- Lila uśmiechnęła się chytrze gdy nagle w dormitorium rozniósł się krzyk dziewcząt.- Ale zimną wodą to co innego!
-Jak mogłaś! Masz 3 sekundy życia!- wydarła się Dorcas.- Raz…- zaczęła ją gonić.
- A co z 2 i 3!?- Evans zaczęła uciekać gdy przyjaciółka wystartowała.- Może lepiej się wysusz?- spytała widząc jak ta cała mokra, z czerwonymi policzkami biegała w tą i z powrotem za rudą.- O hej Syriusz- powiedziała uśmiechając się wesoło.
-Myślisz, że się nabiorę?- zapytała z kpiną w głosie.
- Wiesz lepiej się odwróć- zaproponowała Miley właśnie wychodząca z toalety.
- Doruś… Jak Ci słodko w tym mokrym podkoszulku opinającym twoje zgrabne ciało…- zawył Łapa, który właśnie wszedł do pokoju dziewcząt.
- Zboczeniec!- krzyknęła Meadows zamykając się w toalecie. Chwilę potem Alicja wypchnęła go z pomieszczenia i powiedziała:
- Jak mogłaś Lils...
- Przecież ostrzegałam.
- Nie.
- Tak.
- Nie. 
- Tak. 
-Nie. 
-Tak. 
-Tak.
-No przecież mówię- Evans położyła Stewart rękę na ramieniu.- Cieszę się, że to rozumiesz. 
- Grrr...
-  Ej słońce to nie zoo.
- Evans chyba Cię ukatrupię.

Po pomieszczeniu przeszedł cichy chichot. Gdy dziewczyny odwróciły się w poszukiwaniu źródła dźwięku napotkały stojącego w kącie Jamesa.
- Nie możesz... Kogo bym podziwiał..?- spytał.
- Blacka- warknęła gdy wyszła z omamienia po czym wyszła na śniadanie. 


 


***




-Hm...- zamyśliła się Lily idąc w kierunku WS (Wielka Sala).
Co hm...?
O nie... To znowu ty?
Raczej: o nie... To znowu ja?
Musisz...?
Tak. Jestem tu po to, żeby Ci pomóc.
Pomóc w czym? Oszaleć?
Nie. Odnaleźć siebie i swoje pragnienia.
Psycholog się znalazł. Jest coś takiego jak lustro ain eingarp czy jakoś tak.
Owszem i cieszę się, że to wiesz, ale nic nie zaszkodzi jak trochę pogadamy.
Sory, ale spieszę się.
Po pierwsze to i tak jestem w twojej głowie, więc cię nie spowalniam, a po drugie to niby gdzie?
Na zajęcia. 
Nie ma dzisiaj.
Po prostu nie chce mi się gadać. 
Ok, ale pamiętaj to nasze wybory kształtują przyszłość.


Dziewczyna prychnęła i popchnęła drzwi do WS i zaczęła iść w kierunku Remusa i Petera. Miała już dość. Ten głos zdecydowanie ją denerwował. 
- Cześć! - zawołała wesoło i usiadła przy chłopcach.
- Hej Lily!- odpowiedział Lupin bo Peter był zajęty pałaszowaniem pasztecików.- Jak się spało? 
- Dobrze. Dziękuję.
-  Dobry humor?
-  A i owszem.
-  Nie masz ochoty na rozmowę? 
- Tak. Przepraszam Remusie- posłała mu miły uśmiech i zajęła się jedzeniem.
- Witaj Lily- powiedział Pettigrew gdy przełknął ostatni kawałek co ta podsumowała śmiechem.
- Cześć! Co tam?- zagadnął Rogacz siadając na przeciwko Evans.
- Do teraz było dobrze- mruknęła i odeszła os stołu.
- A tej co?- spytał po chwili. 
- Ma po prostu gorszy humor- odpowiedział mu Lunatyk i wrócił do konsumpcji kanapek.
James tylko wzruszył ramionami choć w głębi duszy było mu przykro, że został tak potraktowany przez młodą Evansówne. Myślał, że po zerwaniu z Miley coś się zmieni, ale cóż... Wojny jeszcze nie przegrał...



***



- O Lily już jesteś!-krzyknęła Miley gdy mijała Evans w drzwiach od dormitorium.- Jakoś szybko wróciłaś ze śniadania. Coś się stało?
- Nie.
- Okej. Przynieść Ci coś?
- Nie dzięki, nie jestem głodna.
- Ok to wezmę Ci kanapkę- wystawiła jej język i wyszła.
Lilka zaśmiała się i weszła w głąb pokoju, po czym chwyciła książkę i zwaliła się na łóżko.
- "Tajemnica pokoju 13"- przeczytała tytuł kryminału i powoli zagłębiała się w lekturze.
Książka opowiadała o hotelu, w którym  raz na sto lat pojawiał się sekretny pokój, do którego przypadkiem weszła paczka przyjaciół odkrywając jego tajemnice. Niestety nie udaje im się wyjść,  ponieważ zostają tam zamknięci przez dyrektora, który chce zdobyć ukryte tam skarby. Całkiem ciekawa historia.
Lila odłożyła z powrotem książkę, przetarła oczy i zerknęła na zegarek. Dziewczyn już długo nie było.
Co czujesz się osamotniona?
Och, przymknij się. 
W tym momencie przez drzwi przeszły dziewczyny.
- Hej -przywitała się Ruda.
- Cześć, nie nudziło Ci się? -spytała Ann.
- Czytałam- odpowiedziała biorąc od Miley kanapkę.- Dzięki Mil. Fakt trochę zgłodniałam.
- Mówiłam. I co łyso ci?
-Tak.
- Co? Nieeeeee... Teraz powinno być: a nie bo kudłato.
- Nie jestem schematowa- odpowiedziała i biorąc gryz kanapki wzruszyła ramionami na co Simon odpowiedziała warknięciem.







***






- Czemu ona taka jest?- zapytał James leżąc na plecach w dormitoriowym łóżku.
- Kto?- zapytał zaskoczony Peter.
-No Lily cymbale!-odkrzyknął wzburzony Rogacz.
- Ej!- zawołał Remi.- Ale nie odstresowywuj się na Peterze.
- Racja...Sorry Glizdku...
- Już ok...- odpowiedział speszony Pettigrew. 
-   Może myśli, że jesteś z jej przyjaciółką?- zaproponował Frank.
- Albo wie, że chciałeś wzbudzić jej zazdrość- wtrącił Remus.
- Może jest zła bo chodziłeś z Miley? - dodał Peter.
- Albo jeszcze nie wie- zdenerwowany powiedział Syriusz.- Nie róbcie z igieł wideł.  Rogacz zaczął się przystawiać do Lilki, ona myślała, że jest z Simon więc się wściekła, że kręci z nią mając dziewczynę- widząc zdziwione miny przyjaciół dodał:
- Co!? Ja też czasem myślę.
- Oczywiście, że tak Łapciu, ale wpierw mi powiedz co zrobić, żeby być z Lilką.
- Nie wiem, ale  ja wychodzę- oznajmił i zatrzasnął za sobą drzwi.
- A temu co? - zapytał Luniak.
- Nie ważne to JA potrzebuję teraz rady.
- Wiesz James... Wpierw daj im porozmawiać o zerwaniu twoim i Milki- poradził Frank. Widząc pytający wzrok Pottera wyjaśnił mu czym są damskie nocowanka, o których mówiła mu kiedyś Alicja.
- Ale kiedy one je zrobią? -zawył James.
- Trzeba nasunąć delikatnie jakąś aluzję- powiedział Peter zajadając fasolki wszystkich smaków.
Gdy James to usłyszał od razu się zerwał i powiedział:
- Ty to dobry pomysł. Wtrącimy coś w stylu czy nie załatwić im czegoś na imprezkę- tu Rogacz wykonał cudzysłów palcami.
- Nie możesz po prostu pogadać z Lilką lub Miley?- spytał Remus.
- Nie- James spojrzał na niego jak na kosmitę.- Ale nie martw się Luniu i tak cię kocham.
- Wiesz po takim czymś masz coraz mniejsze szanse u Rudej.
- Osz ty!- rozczochraniec rzucił w stronę Lupina poduszkę, której ten nie zdążył złapać i uderzyła Syriusza, który właśnie wszedł do pokoju. Zrobił kilka głębokich wdechów i wydechów, a po chwili krzyknął:
- BITWA NA PODUCHY!!!






***






Lily siedziała na kanapie w PW (pokój wspólny) gdy zszedł do niego Syriusz. Widząc, że we włosach ma kilka piór zapytała:
-A ty co? Biłeś się z kurą? Niech zgadnę... Wygrała?
- Bardzo śmieszne. Bąki zrywać.
- Co!? Chyba boki zrywać.
- Oj. Nie znam się na tych mugolskich powiedzonkach- naburmuszył się i klapnął na przeciwko niej.
- Powiedz... Kiedy zamierzacie urządzić sobie jakieś babskie nocowanko?
- Gościu. Czy ty mnie masz za idiotkę?
- Z doświadczenia wiem, że to niebezpieczne pytanie- odpowiedział na co ona się zaśmiała już po raz kolejny.
-Dziś może, a co? Musisz się komuś zwierzyć z kompleksów? -zażartowała na co ten prychnął.
- Chciałem wam załatwić jakieś jedzenie. A poza tym... Niby z jakich kompleksów? Jestem idealny.
- Tak jesteś- wstała i odeszła.
- Sama potwierdzasz.
- To był sarkazm!- krzyknęła i zniknęła za drzwiami pokoju dziewcząt.
- Ach, te baby...- pomyślał Syriusz- Żeby nie docenić takiego ideału...






***






- O!- krzyknęła Dorcas.
- Co: O!?- zapytała Ann.
- Moja młodsza siostra przysłała mi kopię swojego opowiadania.
- O...
- Chcecie posłuchać?
-Jasne- odpowiedziała Ala i usiadła po turecku na łóżku co zaraz potem zrobiły dziewczyny.
(...) - Mamo?- zaczął Chris.- A co jeśli już nigdy nie będę mógł chodzić?
- Będziesz mógł. W niebie możesz zrobić wszystko bo to najprawdziwszy raj.
Popełni samobójstwo- oznajmił Black, który nagle wszedł do pokoju.
- Co!?
- Och...Przymknij się. Ja tu czytam opowieść mojej siostry.
- Tej 9-latki?
- Tak. Masz coś do 9- latek?- dziewczyna podeszła do niego, poparła się pod boki i zmrużyła oczy.
- N-nie, ja m-może już pójdę- speszony wyszedł z pokoju.
Nagle wszystkie wybuchły śmiechem.
- Nie szkoda Ci go?- spytała Ann.
- Nieeeeee ...- odpowiedziała Meadows i przebiegle się uśmiechnęła.
- Ty potworze- powiedziała  Lilka.- Zabiłaś jego męskość. 
- Pfff...
-Pomyślałam...- zaczęła Lilka.- Że może zrobimy sobie dzisiaj małe nocowanko. 
- W sumie możemy,  ale nie za długie ok?- spytała Ann.- Jutro lekcje- dziewczyna pogroziła im palcem co wywołało kolejną salwę śmiechu w dormitorium. 
- Ja się zgadzam - potwierdziła Dor, a Ala i Miley pokiwały głowami.
- To świetnie! - krzyknęła Evans.- Musimy porozmawiać o was- zwróciła się do Simon.
- O nas?
- No o tobie i Jamesie- puściła jej oczko i wyszła z pokoju.
- Ale "nas" nie ma...- szepnęła Simon, ale Ruda już jej nie słyszała. 






* * * 





Lila szła właśnie korytarzem ze sztucznym uśmiechem przylepionym do twarzy.
- Po co to do cholery powiedziałam? - zapytała się w myślach Lilka.
- Lily!- zawołała za nią biegnąca Ann.
- Tak?
- Poczekaj pójdę z tobą.
- Ale po cooooo?
- Nie chcesz mnie...- Lorence załkała.- Jestem dla Ciebie ciężarem...
- Posłuchaj nie chodzi o ciebie, a o mnie...
Obie się zaśmiały.
- Gdzie idziesz?-spytała Ann.
- Do biblioteki.
- Po co? 
- Po kanapkę- odpowiedziała Evansówna na głupie pytania koleżanki.
- Dobra... Ale po co tak nerwowo, ale wiesz... za chwilę i tak kolacja...- zachichotała i pobiegła uciekając za wpół rozśmieszoną i za wpół wściekłą Lilką.







***






- Jeszcze jej nie powiedziałaś!?- krzyknęła Meadows.
- N-nie jakoś wyleciało mi to z głowy...
- Może to dlatego dzisiaj była taka nie miła dla Jamesa?- spytała Ala.
- Pewnie tak... No nic... Powiem jej to dzisiaj, ale jednak nie wyglądała na taką przejętą, gdy mi mówiła, że  chce pogadać o "nas".
- Uwierz mi, to bardzo dobra aktorka- wtrąciła czarnowłosa.
- Dobra- zaczęła Alka.- Nie dążymy tego tematu dzisiaj o tym porozmawiamy.
- Tak - zgodziły się w tym samym czasie obie dziewczyny. Popatrzyły na siebie i się zaśmiały.




  
- Tylko cicho, żeby jej nie obudzić…- szepnęła Dorcas wpuszczając dziewczyny do dormitorium.
- Nie śpię…- powiedziała cichutko Evans leżąca na swoim łóżku.- Jestem tylko trochę zmęczona…

Czarownice spojrzały po sobie dziwiąc się zachowaniem przyjaciółki. Ann ostrożnie podeszła do rudowłosej.

- Płakałaś?- zapytała ze zmartwieniem.- Liluś płakałaś?- powtórzyła pytanie.

- Ja… Nie…- zaczęła protestować Lilka wycierając policzki.

- Lily… Nam możesz powiedzieć…- dziewczyna usiadła a łóżku współlokatorki mocno ją przytulając.

- Nic mi nie jest…

- Lily…

-Naprawdę…- powiedziała i szeroko się uśmiechnęła.- Lepiej idźcie do chłopaków, a ja pójdę się wykąpać.

- Ale jakby co…- zaczęła Alicja, której przerwała Ruda.

- To powiem wam.

- Na pewno?- zapytała dla upewnienia.

- Na pewno- potwierdziła i szeroko się uśmiechnęła.- A teraz już idźcie, a ja pójdę się umyć.

- Ok. Jakby co to wołaj- powiedziała Miley, ale odpowiedziało jej tylko ciche potwierdzenie zza drzwi łazienki. Cicho westchnęła i odwróciła się w stronę drzwi wyjściowych kierując się tam z przyjaciółkami.



        Gdy Lilka usłyszała zamykanie drzwi, a tupanie stóp całkowicie ucichło oparła się o drzwi i powoli po nich zjechała w dół aż do momentu, w którym całkowicie siedziała na podłodze. Podkuliła nogi pod brodę i głęboko westchnęła, w jej oczach znów zebrały się łzy, których nawet nie próbowała odpędzić. Przecież była tu sama…

Może powinnam im powiedzieć?

No, raczej…

A ty to kto? Moje sumienie?

Dokładnie…

Czyli co gadam z samą sobą…? Super…

Nie gadasz bo masz zamknięte usta, a prowadzisz konwersację w swojej głowie.

Czyli co, oszalałam?

Nie… Jesteś czarownicą to normalne.

No oby.

To nieważne, musisz im powiedzieć co czujesz do Jamesa.

Że do Pottera?

Nie do Bonda. Jasne, że do Pottera debilko.

Ej!

Cicho i mnie słuchaj. Zakochałaś się w Jamesie i nie próbuj zaprzeczać. Jestem tobą wiem o tobie nie mniej co ty sama.

To nie takie proste…

To może być najprostsze jak się da, ale nigdy nie prostsze. Pamiętaj.

I co ja im powiem? Dziewczyny zakochałam się w Rogaczu. Tym, którego wyzywałam od kretynów przez pięć lat, ten sam którego zawsze nie cierpiałam, a właśnie Miley w twoim chłopaku.

Utrudniasz… Zresztą skąd wiesz, że to nadal jej chłopak? Nic do niego nie czuje i miała z nim zerwać.

Ale tego nie zrobiła.

Skąd wiesz pytam?

Widziałam jak się przytulali.

Ha, ha Lila Evans ty zazdrośnico ty też się ciągle przytulasz do Blacka, ale nie potrafiłabyś czegoś do niego poczuć…

Tak, ale…Nie ma „ ale” masz z nimi i z nim zresztą też pogadać. Nim wcześniej tym lepiej, a teraz żegnam i lepiej idź pod prysznic bo nam tu zaśmierdniesz.

Śmieszne…

Wiem.

Dziewczyna wstała i przygotowała się do kąpieli.

- Kto słyszał, żeby gadać z sumieniem? Może jednak pójdę do Pomfrey- pomyślała wchodząc pod prysznic.

O dziwo bardzo jej pomogła ta… „ rozmowa”. Wiedziała mimo to, że jeszcze nie dzisiaj zwierzy się przyjaciółkom z problemu. Była dopiero 19:40 więc wzięła jedną z książek pożyczonych od Dorcas. Zwykle Meadows czytała jakieś romansidła, ale to był jakiś kryminał, które szczerze mówiąc uwielbiała. Ten opowiadał o pewnym  miliarderze, który został zabity w swoim domu. Wezwali detektywa, który przesłuchiwał  wszystkich podejrzanych, wśród których znalazła się panna Ferro, ksiądz Bielecki, pułkownik Easyvier i profesor Zielińska. Było parę wersji wydarzeń, ale okazało się, że była to jego córka Caroline, która postrzeliła go pod wpływem złości. Trochę dziwna książka, ale Evans bardzo się podobała. Co jak co, ale ciekawą ok. Trzystu stronnicową książkę może przeczytać w dwie godziny. Gdy ją odkładała do pomieszczenia weszły roześmiane dziewczyny, na których widok Lilka się uśmiechnęła, a zaraz potem zapytała:

- A wy co takie wesołe?

- A tak sobie…- odpowiedziała Lorens.- Jak ci było w twojej samotni?- spytała nie widząc złych spojrzeń rzucanych przez koleżanki.

- A widzisz świetnie- Lila podniosła wysoko głowę i pokazała jej język.

- Do mnie wystawiasz język?

- A do kogo?

- No to wojna!- krzyknęła Ann i rzuciła w jej stronę poduszkę, którą Evans dostała w głowę. Chwilę potem w całym pomieszczeniu latał pierz, ale nim się nie przejmowały. Przecież to czarodziejki jedno zaklęcie i już.










- Wszystko gotowe?- zapytał po raz setny James.

- Tak, no przecież mówię- odpowiedział mu zdenerwowany już Syriusz.

-Ok to pod pelerynę. Peter przemienisz się w szczura, a my pójdziemy pod peleryną. Tylko ugiąć kolana- przestrzegł ich Remus.

Idąc pod niewidką z mapą w ręce huncwoci szli pod gabinet Filcha- woźnego, którego przyjęli w 4 klasie.

Wcześniej wzięli z kuchni stary olej i zmieszali go z paroma” legalnymi” eliksirami i wyszło im coś wspaniałego- dla nich. Byli z tego prawie tak dumni jak z mapy, ale z pewnością nigdy nie bardziej. Mapa była dla nich jak dziecko. Gdy doszli pod gabinet ściągnęli z siebie pelerynę, żeby nie ograniczała ich ruchów i ostrożnie unosząc się parę centymetrów nad ziemią rozlali miksturę na podłogę.

- Się Filch zdziwi rano gdy w to wdepnie… - westchnął James odwracając się do Petera.

- I się przewali i zniknie i, a zresztą sam tego nie zliczę…- dodał Peter wywołując śmiech u Łapy, Lunia i Rogacza.

- Dobra chodźmy już trzeba jutro rano wstać- orzekł Łapa.

- Czyżby zaczynało Ci zależeć na zajęciach?- zapytał Lupin co Black skwitował śmiechem.

- Śmieszne. Musimy rano wstać, żeby zobaczyć wściekłego Filcha- odpowiedziała mu twarz Syriusza wystająca spod niewidki na co Remus pokręcił głową z pobłażaniem.

https://blogger.googleusercontent.com/img/proxy/AVvXsEgxzhRTUZ19hT95mSCpVLlRgxW0k_sC_A8IeXFva6Z_G4a8R9qyV2geNCQzCyIMcv-CfeXx2Z6KcXTWIfi0P_SGy6jpJKb6lI3w6gd1DT_t0a_ioD_dtuHfStlNQki2V1DGPbUMvrU1ucF8pFxULryrbZIWgA=










Chłopcy dusili się ze śmiechu oglądając wyczyny woźnego. W sumie jak mogli siedzieć cicho gdy widzieli te rzeczy. Specjalne wstali wcześniej, żeby zobaczyć wynik swojego żartu. Tak... Huncwoci na pewno nie byli normalni. Oni nie kryli się z żartem, a wręcz przeciwnie uwielbiali ten cudowny wrzask Mcgonagall gdy zrobili coś niezgodnego z regulaminem. Ba! Oni toczyli bitwy kto będzie miał więcej szlabanów. Oczywiście nie odrabiali ich sami, po to im były lipne różdżki.” Sztuczne oddali, a swe zachowali”- ich motto ( nr.975 z 3 057)
- Proszę pana pomóc panu!?- krzyknął Black oglądając jak Filch robi fikołka na plamie oleju, aby po chwili przykleić swoją twarz do podłogi.
To był jeden z ich najlepszych żartów. Nikt nie mógł mu pomóc lub został oblany olejem zmieszanym z łajnem hipogryfa więc uczniowie trzymają się z daleka, a nauczyciele próbują coś wymyślić. Sam Filch ciągle ślizgał się na oleju, który co chwila buchał gdzieś ogniem lub zmieniał się w tunel, do którego wpadał i spadał z sufitu. Ciągle przyklejał się do podłogi, albo podskakiwał na niej jak kangur, ale coraz pojawiały się nowe efekty jak choćby twarz cała w bąblach.
- I co się głupio ryjesz Black!?- krzyknął zdenerwowany woźny, który „ sam” się bił.- Obiecuję, że jeszcze dzisiaj wyleją was z tej szkoły co powinni zrobić już dawno jeszcze jak terroryzowaliście Pringle’a! Tym razem nie ujdzie wam to na sucho!

-  Głupi Filch, głupi Filch!


Co zje dziś? Co zje dziś?


Czy mu znikną wielkie pryszcze?


Bo wygląda jak to świszcze.


Chodź i tak nie wypięknieje to ja się chociaż pośmieję- śpiewał Iryt latając nad  Argusem i zaśmiewając z jego głupoty.

- Irytku…- zaczął Remus.- Myślę, że ta piosenka jest urocza i oddaje debilizm Filcha, ale co to świszcz?- zapytał ze spokojnym głosem.

- Nie wiem, ale ten tu- wskazał na adresata przyśpiewki- pewnie i tak nie wiele zrozumiał.

          Teraz hunce wraz z Frankiem, który do nich dołączył walali się po podłodze ze śmiechu co tylko bardziej rozzłościło Filcha.






***






 - Hej dziewczyny wstawajcie już!- potrząsała nimi po kolei Lilka.- Bo was obleję wodą!
-Nie odważyłabyś się- Ala się zaśmiała.

- Masz rację- Lila uśmiechnęła się chytrze gdy nagle w dormitorium rozniósł się krzyk dziewcząt.- Ale zimną wodą to co innego!

-Jak mogłaś! Masz 3 sekundy życia!- wydarła się Dorcas.- Raz…- zaczęła ją gonić.

- A co z 2 i 3!?- Evans zaczęła uciekać gdy przyjaciółka wystartowała.- Może lepiej się wysusz?- spytała widząc jak ta cała mokra, z czerwonymi policzkami biegała w tą i z powrotem za rudą.- O hej Syriusz- powiedziała uśmiechając się wesoło.

-Myślisz, że się nabiorę?- zapytała z kpiną w głosie.

- Wiesz lepiej się odwróć- zaproponowała Miley właśnie wychodząca z toalety.

- Doruś… Jak Ci słodko w tym mokrym podkoszulku opinającym twoje zgrabne ciało…- zawył Łapa, który właśnie wszedł do pokoju dziewcząt.

- Zboczeniec!- krzyknęła Meadows zamykając się w toalecie. Chwilę potem Alicja wypchnęła go z pomieszczenia i powiedziała:
- Jak mogłaś Lils...
- Przecież ostrzegałam.
- Nie.
- Tak.
- Nie. 
- Tak. 
-Nie. 
-Tak. 
-Tak.
-No przecież mówię- Evans położyła Stewart rękę na ramieniu.- Cieszę się, że to rozumiesz. 
- Grrr...
-  Ej słońce to nie zoo.
- Evans chyba Cię ukatrupię.

Po pomieszczeniu przeszedł cichy chichot. Gdy dziewczyny odwróciły się w poszukiwaniu źródła dźwięku napotkały stojącego w kącie Jamesa.
- Nie możesz... Kogo bym podziwiał..?- spytał.
- Blacka- warknęła gdy wyszła z omamienia po czym wyszła na śniadanie. 


 


***




-Hm...- zamyśliła się Lily idąc w kierunku WS (Wielka Sala).
Co hm...?
O nie... To znowu ty?
Raczej: o nie... To znowu ja?
Musisz...?
Tak. Jestem tu po to, żeby Ci pomóc.
Pomóc w czym? Oszaleć?
Nie. Odnaleźć siebie i swoje pragnienia.
Psycholog się znalazł. Jest coś takiego jak lustro ain eingarp czy jakoś tak.
Owszem i cieszę się, że to wiesz, ale nic nie zaszkodzi jak trochę pogadamy.
Sory, ale spieszę się.
Po pierwsze to i tak jestem w twojej głowie, więc cię nie spowalniam, a po drugie to niby gdzie?
Na zajęcia. 
Nie ma dzisiaj.
Po prostu nie chce mi się gadać. 
Ok, ale pamiętaj to nasze wybory kształtują przyszłość.


Dziewczyna prychnęła i popchnęła drzwi do WS i zaczęła iść w kierunku Remusa i Petera. Miała już dość. Ten głos zdecydowanie ją denerwował. 
- Cześć! - zawołała wesoło i usiadła przy chłopcach.
- Hej Lily!- odpowiedział Lupin bo Peter był zajęty pałaszowaniem pasztecików.- Jak się spało? 
- Dobrze. Dziękuję.
-  Dobry humor?
-  A i owszem.
-  Nie masz ochoty na rozmowę? 
- Tak. Przepraszam Remusie- posłała mu miły uśmiech i zajęła się jedzeniem.
- Witaj Lily- powiedział Pettigrew gdy przełknął ostatni kawałek co ta podsumowała śmiechem.
- Cześć! Co tam?- zagadnął Rogacz siadając na przeciwko Evans.
- Do teraz było dobrze- mruknęła i odeszła os stołu.
- A tej co?- spytał po chwili. 
- Ma po prostu gorszy humor- odpowiedział mu Lunatyk i wrócił do konsumpcji kanapek.
James tylko wzruszył ramionami choć w głębi duszy było mu przykro, że został tak potraktowany przez młodą Evansówne. Myślał, że po zerwaniu z Miley coś się zmieni, ale cóż... Wojny jeszcze nie przegrał...



***



- O Lily już jesteś!-krzyknęła Miley gdy mijała Evans w drzwiach od dormitorium.- Jakoś szybko wróciłaś ze śniadania. Coś się stało?
- Nie.
- Okej. Przynieść Ci coś?
- Nie dzięki, nie jestem głodna.
- Ok to wezmę Ci kanapkę- wystawiła jej język i wyszła.
Lilka zaśmiała się i weszła w głąb pokoju, po czym chwyciła książkę i zwaliła się na łóżko.
- "Tajemnica pokoju 13"- przeczytała tytuł kryminału i powoli zagłębiała się w lekturze.
Książka opowiadała o hotelu, w którym  raz na sto lat pojawiał się sekretny pokój, do którego przypadkiem weszła paczka przyjaciół odkrywając jego tajemnice. Niestety nie udaje im się wyjść,  ponieważ zostają tam zamknięci przez dyrektora, który chce zdobyć ukryte tam skarby. Całkiem ciekawa historia.
Lila odłożyła z powrotem książkę, przetarła oczy i zerknęła na zegarek. Dziewczyn już długo nie było.
Co czujesz się osamotniona?
Och, przymknij się. 
W tym momencie przez drzwi przeszły dziewczyny.
- Hej -przywitała się Ruda.
- Cześć, nie nudziło Ci się? -spytała Ann.
- Czytałam- odpowiedziała biorąc od Miley kanapkę.- Dzięki Mil. Fakt trochę zgłodniałam.
- Mówiłam. I co łyso ci?
-Tak.
- Co? Nieeeeee... Teraz powinno być: a nie bo kudłato.
- Nie jestem schematowa- odpowiedziała i biorąc gryz kanapki wzruszyła ramionami na co Simon odpowiedziała warknięciem.







***






- Czemu ona taka jest?- zapytał James leżąc na plecach w dormitoriowym łóżku.
- Kto?- zapytał zaskoczony Peter.
-No Lily cymbale!-odkrzyknął wzburzony Rogacz.
- Ej!- zawołał Remi.- Ale nie odstresowywuj się na Peterze.
- Racja...Sorry Glizdku...
- Już ok...- odpowiedział speszony Pettigrew. 
-   Może myśli, że jesteś z jej przyjaciółką?- zaproponował Frank.
- Albo wie, że chciałeś wzbudzić jej zazdrość- wtrącił Remus.
- Może jest zła bo chodziłeś z Miley? - dodał Peter.
- Albo jeszcze nie wie- zdenerwowany powiedział Syriusz.- Nie róbcie z igieł wideł.  Rogacz zaczął się przystawiać do Lilki, ona myślała, że jest z Simon więc się wściekła, że kręci z nią mając dziewczynę- widząc zdziwione miny przyjaciół dodał:
- Co!? Ja też czasem myślę.
- Oczywiście, że tak Łapciu, ale wpierw mi powiedz co zrobić, żeby być z Lilką.
- Nie wiem, ale  ja wychodzę- oznajmił i zatrzasnął za sobą drzwi.
- A temu co? - zapytał Luniak.
- Nie ważne to JA potrzebuję teraz rady.
- Wiesz James... Wpierw daj im porozmawiać o zerwaniu twoim i Milki- poradził Frank. Widząc pytający wzrok Pottera wyjaśnił mu czym są damskie nocowanka, o których mówiła mu kiedyś Alicja.
- Ale kiedy one je zrobią? -zawył James.
- Trzeba nasunąć delikatnie jakąś aluzję- powiedział Peter zajadając fasolki wszystkich smaków.
Gdy James to usłyszał od razu się zerwał i powiedział:
- Ty to dobry pomysł. Wtrącimy coś w stylu czy nie załatwić im czegoś na imprezkę- tu Rogacz wykonał cudzysłów palcami.
- Nie możesz po prostu pogadać z Lilką lub Miley?- spytał Remus.
- Nie- James spojrzał na niego jak na kosmitę.- Ale nie martw się Luniu i tak cię kocham.
- Wiesz po takim czymś masz coraz mniejsze szanse u Rudej.
- Osz ty!- rozczochraniec rzucił w stronę Lupina poduszkę, której ten nie zdążył złapać i uderzyła Syriusza, który właśnie wszedł do pokoju. Zrobił kilka głębokich wdechów i wydechów, a po chwili krzyknął:
- BITWA NA PODUCHY!!!






***






Lily siedziała na kanapie w PW (pokój wspólny) gdy zszedł do niego Syriusz. Widząc, że we włosach ma kilka piór zapytała:
-A ty co? Biłeś się z kurą? Niech zgadnę... Wygrała?
- Bardzo śmieszne. Bąki zrywać.
- Co!? Chyba boki zrywać.
- Oj. Nie znam się na tych mugolskich powiedzonkach- naburmuszył się i klapnął na przeciwko niej.
- Powiedz... Kiedy zamierzacie urządzić sobie jakieś babskie nocowanko?
- Gościu. Czy ty mnie masz za idiotkę?
- Z doświadczenia wiem, że to niebezpieczne pytanie- odpowiedział na co ona się zaśmiała już po raz kolejny.
-Dziś może, a co? Musisz się komuś zwierzyć z kompleksów? -zażartowała na co ten prychnął.
- Chciałem wam załatwić jakieś jedzenie. A poza tym... Niby z jakich kompleksów? Jestem idealny.
- Tak jesteś- wstała i odeszła.
- Sama potwierdzasz.
- To był sarkazm!- krzyknęła i zniknęła za drzwiami pokoju dziewcząt.
- Ach, te baby...- pomyślał Syriusz- Żeby nie docenić takiego ideału...






***






- O!- krzyknęła Dorcas.
- Co: O!?- zapytała Ann.
- Moja młodsza siostra przysłała mi kopię swojego opowiadania.
- O...
- Chcecie posłuchać?
-Jasne- odpowiedziała Ala i usiadła po turecku na łóżku co zaraz potem zrobiły dziewczyny.
(...) - Mamo?- zaczął Chris.- A co jeśli już nigdy nie będę mógł chodzić?
- Będziesz mógł. W niebie możesz zrobić wszystko bo to najprawdziwszy raj.
Popełni samobójstwo- oznajmił Black, który nagle wszedł do pokoju.
- Co!?
- Och...Przymknij się. Ja tu czytam opowieść mojej siostry.
- Tej 9-latki?
- Tak. Masz coś do 9- latek?- dziewczyna podeszła do niego, poparła się pod boki i zmrużyła oczy.
- N-nie, ja m-może już pójdę- speszony wyszedł z pokoju.
Nagle wszystkie wybuchły śmiechem.
- Nie szkoda Ci go?- spytała Ann.
- Nieeeeee ...- odpowiedziała Meadows i przebiegle się uśmiechnęła.
- Ty potworze- powiedziała  Lilka.- Zabiłaś jego męskość. 
- Pfff...
-Pomyślałam...- zaczęła Lilka.- Że może zrobimy sobie dzisiaj małe nocowanko. 
- W sumie możemy,  ale nie za długie ok?- spytała Ann.- Jutro lekcje- dziewczyna pogroziła im palcem co wywołało kolejną salwę śmiechu w dormitorium. 
- Ja się zgadzam - potwierdziła Dor, a Ala i Miley pokiwały głowami.
- To świetnie! - krzyknęła Evans.- Musimy porozmawiać o was- zwróciła się do Simon.
- O nas?
- No o tobie i Jamesie- puściła jej oczko i wyszła z pokoju.
- Ale "nas" nie ma...- szepnęła Simon, ale Ruda już jej nie słyszała. 






* * * 





Lila szła właśnie korytarzem ze sztucznym uśmiechem przylepionym do twarzy.
- Po co to do cholery powiedziałam? - zapytała się w myślach Lilka.
- Lily!- zawołała za nią biegnąca Ann.
- Tak?
- Poczekaj pójdę z tobą.
- Ale po cooooo?
- Nie chcesz mnie...- Lorence załkała.- Jestem dla Ciebie ciężarem...
- Posłuchaj nie chodzi o ciebie, a o mnie...
Obie się zaśmiały.
- Gdzie idziesz?-spytała Ann.
- Do biblioteki.
- Po co? 
- Po kanapkę- odpowiedziała Evansówna na głupie pytania koleżanki.
- Dobra... Ale po co tak nerwowo, ale wiesz... za chwilę i tak kolacja...- zachichotała i pobiegła uciekając za wpół rozśmieszoną i za wpół wściekłą Lilką.







***






- Jeszcze jej nie powiedziałaś!?- krzyknęła Meadows.
- N-nie jakoś wyleciało mi to z głowy...
- Może to dlatego dzisiaj była taka nie miła dla Jamesa?- spytała Ala.
- Pewnie tak... No nic... Powiem jej to dzisiaj, ale jednak nie wyglądała na taką przejętą, gdy mi mówiła, że  chce pogadać o "nas".
- Uwierz mi, to bardzo dobra aktorka- wtrąciła czarnowłosa.
- Dobra- zaczęła Alka.- Nie dążymy tego tematu dzisiaj o tym porozmawiamy.
- Tak - zgodziły się w tym samym czasie obie dziewczyny. Popatrzyły na siebie i się zaśmiały.

  
- Tylko cicho, żeby jej nie obudzić…- szepnęła Dorcas wpuszczając dziewczyny do dormitorium.
- Nie śpię…- powiedziała cichutko Evans leżąca na swoim łóżku.- Jestem tylko trochę zmęczona…

Czarownice spojrzały po sobie dziwiąc się zachowaniem przyjaciółki. Ann ostrożnie podeszła do rudowłosej.

- Płakałaś?- zapytała ze zmartwieniem.- Liluś płakałaś?- powtórzyła pytanie.

- Ja… Nie…- zaczęła protestować Lilka wycierając policzki.

- Lily… Nam możesz powiedzieć…- dziewczyna usiadła a łóżku współlokatorki mocno ją przytulając.

- Nic mi nie jest…

- Lily…

-Naprawdę…- powiedziała i szeroko się uśmiechnęła.- Lepiej idźcie do chłopaków, a ja pójdę się wykąpać.

- Ale jakby co…- zaczęła Alicja, której przerwała Ruda.

- To powiem wam.

- Na pewno?- zapytała dla upewnienia.

- Na pewno- potwierdziła i szeroko się uśmiechnęła.- A teraz już idźcie, a ja pójdę się umyć.

- Ok. Jakby co to wołaj- powiedziała Miley, ale odpowiedziało jej tylko ciche potwierdzenie zza drzwi łazienki. Cicho westchnęła i odwróciła się w stronę drzwi wyjściowych kierując się tam z przyjaciółkami.



        Gdy Lilka usłyszała zamykanie drzwi, a tupanie stóp całkowicie ucichło oparła się o drzwi i powoli po nich zjechała w dół aż do momentu, w którym całkowicie siedziała na podłodze. Podkuliła nogi pod brodę i głęboko westchnęła, w jej oczach znów zebrały się łzy, których nawet nie próbowała odpędzić. Przecież była tu sama…

Może powinnam im powiedzieć?

No, raczej…

A ty to kto? Moje sumienie?

Dokładnie…

Czyli co gadam z samą sobą…? Super…

Nie gadasz bo masz zamknięte usta, a prowadzisz konwersację w swojej głowie.

Czyli co, oszalałam?

Nie… Jesteś czarownicą to normalne.

No oby.

To nieważne, musisz im powiedzieć co czujesz do Jamesa.

Że do Pottera?

Nie do Bonda. Jasne, że do Pottera debilko.

Ej!

Cicho i mnie słuchaj. Zakochałaś się w Jamesie i nie próbuj zaprzeczać. Jestem tobą wiem o tobie nie mniej co ty sama.

To nie takie proste…

To może być najprostsze jak się da, ale nigdy nie prostsze. Pamiętaj.

I co ja im powiem? Dziewczyny zakochałam się w Rogaczu. Tym, którego wyzywałam od kretynów przez pięć lat, ten sam którego zawsze nie cierpiałam, a właśnie Miley w twoim chłopaku.

Utrudniasz… Zresztą skąd wiesz, że to nadal jej chłopak? Nic do niego nie czuje i miała z nim zerwać.

Ale tego nie zrobiła.

Skąd wiesz pytam?

Widziałam jak się przytulali.

Ha, ha Lila Evans ty zazdrośnico ty też się ciągle przytulasz do Blacka, ale nie potrafiłabyś czegoś do niego poczuć…

Tak, ale…Nie ma „ ale” masz z nimi i z nim zresztą też pogadać. Nim wcześniej tym lepiej, a teraz żegnam i lepiej idź pod prysznic bo nam tu zaśmierdniesz.

Śmieszne…

Wiem.

Dziewczyna wstała i przygotowała się do kąpieli.

- Kto słyszał, żeby gadać z sumieniem? Może jednak pójdę do Pomfrey- pomyślała wchodząc pod prysznic.

O dziwo bardzo jej pomogła ta… „ rozmowa”. Wiedziała mimo to, że jeszcze nie dzisiaj zwierzy się przyjaciółkom z problemu. Była dopiero 19:40 więc wzięła jedną z książek pożyczonych od Dorcas. Zwykle Meadows czytała jakieś romansidła, ale to był jakiś kryminał, które szczerze mówiąc uwielbiała. Ten opowiadał o pewnym  miliarderze, który został zabity w swoim domu. Wezwali detektywa, który przesłuchiwał  wszystkich podejrzanych, wśród których znalazła się panna Ferro, ksiądz Bielecki, pułkownik Easyvier i profesor Zielińska. Było parę wersji wydarzeń, ale okazało się, że była to jego córka Caroline, która postrzeliła go pod wpływem złości. Trochę dziwna książka, ale Evans bardzo się podobała. Co jak co, ale ciekawą ok. Trzystu stronnicową książkę może przeczytać w dwie godziny. Gdy ją odkładała do pomieszczenia weszły roześmiane dziewczyny, na których widok Lilka się uśmiechnęła, a zaraz potem zapytała:

- A wy co takie wesołe?

- A tak sobie…- odpowiedziała Lorens.- Jak ci było w twojej samotni?- spytała nie widząc złych spojrzeń rzucanych przez koleżanki.

- A widzisz świetnie- Lila podniosła wysoko głowę i pokazała jej język.

- Do mnie wystawiasz język?

- A do kogo?

- No to wojna!- krzyknęła Ann i rzuciła w jej stronę poduszkę, którą Evans dostała w głowę. Chwilę potem w całym pomieszczeniu latał pierz, ale nim się nie przejmowały. Przecież to czarodziejki jedno zaklęcie i już.










- Wszystko gotowe?- zapytał po raz setny James.

- Tak, no przecież mówię- odpowiedział mu zdenerwowany już Syriusz.

-Ok to pod pelerynę. Peter przemienisz się w szczura, a my pójdziemy pod peleryną. Tylko ugiąć kolana- przestrzegł ich Remus.

Idąc pod niewidką z mapą w ręce huncwoci szli pod gabinet Filcha- woźnego, którego przyjęli w 4 klasie.

Wcześniej wzięli z kuchni stary olej i zmieszali go z paroma” legalnymi” eliksirami i wyszło im coś wspaniałego- dla nich. Byli z tego prawie tak dumni jak z mapy, ale z pewnością nigdy nie bardziej. Mapa była dla nich jak dziecko. Gdy doszli pod gabinet ściągnęli z siebie pelerynę, żeby nie ograniczała ich ruchów i ostrożnie unosząc się parę centymetrów nad ziemią rozlali miksturę na podłogę.

- Się Filch zdziwi rano gdy w to wdepnie… - westchnął James odwracając się do Petera.

- I się przewali i zniknie i, a zresztą sam tego nie zliczę…- dodał Peter wywołując śmiech u Łapy, Lunia i Rogacza.

- Dobra chodźmy już trzeba jutro rano wstać- orzekł Łapa.

- Czyżby zaczynało Ci zależeć na zajęciach?- zapytał Lupin co Black skwitował śmiechem.

- Śmieszne. Musimy rano wstać, żeby zobaczyć wściekłego Filcha- odpowiedziała mu twarz Syriusza wystająca spod niewidki na co Remus pokręcił głową z pobłażaniem.

https://blogger.googleusercontent.com/img/proxy/AVvXsEgxzhRTUZ19hT95mSCpVLlRgxW0k_sC_A8IeXFva6Z_G4a8R9qyV2geNCQzCyIMcv-CfeXx2Z6KcXTWIfi0P_SGy6jpJKb6lI3w6gd1DT_t0a_ioD_dtuHfStlNQki2V1DGPbUMvrU1ucF8pFxULryrbZIWgA=










Chłopcy dusili się ze śmiechu oglądając wyczyny woźnego. W sumie jak mogli siedzieć cicho gdy widzieli te rzeczy. Specjalne wstali wcześniej, żeby zobaczyć wynik swojego żartu. Tak... Huncwoci na pewno nie byli normalni. Oni nie kryli się z żartem, a wręcz przeciwnie uwielbiali ten cudowny wrzask Mcgonagall gdy zrobili coś niezgodnego z regulaminem. Ba! Oni toczyli bitwy kto będzie miał więcej szlabanów. Oczywiście nie odrabiali ich sami, po to im były lipne różdżki.” Sztuczne oddali, a swe zachowali”- ich motto ( nr.975 z 3 057)
- Proszę pana pomóc panu!?- krzyknął Black oglądając jak Filch robi fikołka na plamie oleju, aby po chwili przykleić swoją twarz do podłogi.
To był jeden z ich najlepszych żartów. Nikt nie mógł mu pomóc lub został oblany olejem zmieszanym z łajnem hipogryfa więc uczniowie trzymają się z daleka, a nauczyciele próbują coś wymyślić. Sam Filch ciągle ślizgał się na oleju, który co chwila buchał gdzieś ogniem lub zmieniał się w tunel, do którego wpadał i spadał z sufitu. Ciągle przyklejał się do podłogi, albo podskakiwał na niej jak kangur, ale coraz pojawiały się nowe efekty jak choćby twarz cała w bąblach.
- I co się głupio ryjesz Black!?- krzyknął zdenerwowany woźny, który „ sam” się bił.- Obiecuję, że jeszcze dzisiaj wyleją was z tej szkoły co powinni zrobić już dawno jeszcze jak terroryzowaliście Pringle’a! Tym razem nie ujdzie wam to na sucho!

-  Głupi Filch, głupi Filch!


Co zje dziś? Co zje dziś?


Czy mu znikną wielkie pryszcze?


Bo wygląda jak to świszcze.


Chodź i tak nie wypięknieje to ja się chociaż pośmieję- śpiewał Iryt latając nad  Argusem i zaśmiewając z jego głupoty.

- Irytku…- zaczął Remus.- Myślę, że ta piosenka jest urocza i oddaje debilizm Filcha, ale co to świszcz?- zapytał ze spokojnym głosem.

- Nie wiem, ale ten tu- wskazał na adresata przyśpiewki- pewnie i tak nie wiele zrozumiał.

          Teraz hunce wraz z Frankiem, który do nich dołączył walali się po podłodze ze śmiechu co tylko bardziej rozzłościło Filcha.






***






 - Hej dziewczyny wstawajcie już!- potrząsała nimi po kolei Lilka.- Bo was obleję wodą!
-Nie odważyłabyś się- Ala się zaśmiała.

- Masz rację- Lila uśmiechnęła się chytrze gdy nagle w dormitorium rozniósł się krzyk dziewcząt.- Ale zimną wodą to co innego!

-Jak mogłaś! Masz 3 sekundy życia!- wydarła się Dorcas.- Raz…- zaczęła ją gonić.

- A co z 2 i 3!?- Evans zaczęła uciekać gdy przyjaciółka wystartowała.- Może lepiej się wysusz?- spytała widząc jak ta cała mokra, z czerwonymi policzkami biegała w tą i z powrotem za rudą.- O hej Syriusz- powiedziała uśmiechając się wesoło.

-Myślisz, że się nabiorę?- zapytała z kpiną w głosie.

- Wiesz lepiej się odwróć- zaproponowała Miley właśnie wychodząca z toalety.

- Doruś… Jak Ci słodko w tym mokrym podkoszulku opinającym twoje zgrabne ciało…- zawył Łapa, który właśnie wszedł do pokoju dziewcząt.

- Zboczeniec!- krzyknęła Meadows zamykając się w toalecie. Chwilę potem Alicja wypchnęła go z pomieszczenia i powiedziała:
- Jak mogłaś Lils...
- Przecież ostrzegałam.
- Nie.
- Tak.
- Nie. 
- Tak. 
-Nie. 
-Tak. 
-Tak.
-No przecież mówię- Evans położyła Stewart rękę na ramieniu.- Cieszę się, że to rozumiesz. 
- Grrr...
-  Ej słońce to nie zoo.
- Evans chyba Cię ukatrupię.

Po pomieszczeniu przeszedł cichy chichot. Gdy dziewczyny odwróciły się w poszukiwaniu źródła dźwięku napotkały stojącego w kącie Jamesa.
- Nie możesz... Kogo bym podziwiał..?- spytał.
- Blacka- warknęła gdy wyszła z omamienia po czym wyszła na śniadanie. 


 


***




-Hm...- zamyśliła się Lily idąc w kierunku WS (Wielka Sala).
Co hm...?
O nie... To znowu ty?
Raczej: o nie... To znowu ja?
Musisz...?
Tak. Jestem tu po to, żeby Ci pomóc.
Pomóc w czym? Oszaleć?
Nie. Odnaleźć siebie i swoje pragnienia.
Psycholog się znalazł. Jest coś takiego jak lustro ain eingarp czy jakoś tak.
Owszem i cieszę się, że to wiesz, ale nic nie zaszkodzi jak trochę pogadamy.
Sory, ale spieszę się.
Po pierwsze to i tak jestem w twojej głowie, więc cię nie spowalniam, a po drugie to niby gdzie?
Na zajęcia. 
Nie ma dzisiaj.
Po prostu nie chce mi się gadać. 
Ok, ale pamiętaj to nasze wybory kształtują przyszłość.


Dziewczyna prychnęła i popchnęła drzwi do WS i zaczęła iść w kierunku Remusa i Petera. Miała już dość. Ten głos zdecydowanie ją denerwował. 
- Cześć! - zawołała wesoło i usiadła przy chłopcach.
- Hej Lily!- odpowiedział Lupin bo Peter był zajęty pałaszowaniem pasztecików.- Jak się spało? 
- Dobrze. Dziękuję.
-  Dobry humor?
-  A i owszem.
-  Nie masz ochoty na rozmowę? 
- Tak. Przepraszam Remusie- posłała mu miły uśmiech i zajęła się jedzeniem.
- Witaj Lily- powiedział Pettigrew gdy przełknął ostatni kawałek co ta podsumowała śmiechem.
- Cześć! Co tam?- zagadnął Rogacz siadając na przeciwko Evans.
- Do teraz było dobrze- mruknęła i odeszła os stołu.
- A tej co?- spytał po chwili. 
- Ma po prostu gorszy humor- odpowiedział mu Lunatyk i wrócił do konsumpcji kanapek.
James tylko wzruszył ramionami choć w głębi duszy było mu przykro, że został tak potraktowany przez młodą Evansówne. Myślał, że po zerwaniu z Miley coś się zmieni, ale cóż... Wojny jeszcze nie przegrał...



***



- O Lily już jesteś!-krzyknęła Miley gdy mijała Evans w drzwiach od dormitorium.- Jakoś szybko wróciłaś ze śniadania. Coś się stało?
- Nie.
- Okej. Przynieść Ci coś?
- Nie dzięki, nie jestem głodna.
- Ok to wezmę Ci kanapkę- wystawiła jej język i wyszła.
Lilka zaśmiała się i weszła w głąb pokoju, po czym chwyciła książkę i zwaliła się na łóżko.
- "Tajemnica pokoju 13"- przeczytała tytuł kryminału i powoli zagłębiała się w lekturze.
Książka opowiadała o hotelu, w którym  raz na sto lat pojawiał się sekretny pokój, do którego przypadkiem weszła paczka przyjaciół odkrywając jego tajemnice. Niestety nie udaje im się wyjść,  ponieważ zostają tam zamknięci przez dyrektora, który chce zdobyć ukryte tam skarby. Całkiem ciekawa historia.
Lila odłożyła z powrotem książkę, przetarła oczy i zerknęła na zegarek. Dziewczyn już długo nie było.
Co czujesz się osamotniona?
Och, przymknij się. 
W tym momencie przez drzwi przeszły dziewczyny.
- Hej -przywitała się Ruda.
- Cześć, nie nudziło Ci się? -spytała Ann.
- Czytałam- odpowiedziała biorąc od Miley kanapkę.- Dzięki Mil. Fakt trochę zgłodniałam.
- Mówiłam. I co łyso ci?
-Tak.
- Co? Nieeeeee... Teraz powinno być: a nie bo kudłato.
- Nie jestem schematowa- odpowiedziała i biorąc gryz kanapki wzruszyła ramionami na co Simon odpowiedziała warknięciem.







***






- Czemu ona taka jest?- zapytał James leżąc na plecach w dormitoriowym łóżku.
- Kto?- zapytał zaskoczony Peter.
-No Lily cymbale!-odkrzyknął wzburzony Rogacz.
- Ej!- zawołał Remi.- Ale nie odstresowywuj się na Peterze.
- Racja...Sorry Glizdku...
- Już ok...- odpowiedział speszony Pettigrew. 
-   Może myśli, że jesteś z jej przyjaciółką?- zaproponował Frank.
- Albo wie, że chciałeś wzbudzić jej zazdrość- wtrącił Remus.
- Może jest zła bo chodziłeś z Miley? - dodał Peter.
- Albo jeszcze nie wie- zdenerwowany powiedział Syriusz.- Nie róbcie z igieł wideł.  Rogacz zaczął się przystawiać do Lilki, ona myślała, że jest z Simon więc się wściekła, że kręci z nią mając dziewczynę- widząc zdziwione miny przyjaciół dodał:
- Co!? Ja też czasem myślę.
- Oczywiście, że tak Łapciu, ale wpierw mi powiedz co zrobić, żeby być z Lilką.
- Nie wiem, ale  ja wychodzę- oznajmił i zatrzasnął za sobą drzwi.
- A temu co? - zapytał Luniak.
- Nie ważne to JA potrzebuję teraz rady.
- Wiesz James... Wpierw daj im porozmawiać o zerwaniu twoim i Milki- poradził Frank. Widząc pytający wzrok Pottera wyjaśnił mu czym są damskie nocowanka, o których mówiła mu kiedyś Alicja.
- Ale kiedy one je zrobią? -zawył James.
- Trzeba nasunąć delikatnie jakąś aluzję- powiedział Peter zajadając fasolki wszystkich smaków.
Gdy James to usłyszał od razu się zerwał i powiedział:
- Ty to dobry pomysł. Wtrącimy coś w stylu czy nie załatwić im czegoś na imprezkę- tu Rogacz wykonał cudzysłów palcami.
- Nie możesz po prostu pogadać z Lilką lub Miley?- spytał Remus.
- Nie- James spojrzał na niego jak na kosmitę.- Ale nie martw się Luniu i tak cię kocham.
- Wiesz po takim czymś masz coraz mniejsze szanse u Rudej.
- Osz ty!- rozczochraniec rzucił w stronę Lupina poduszkę, której ten nie zdążył złapać i uderzyła Syriusza, który właśnie wszedł do pokoju. Zrobił kilka głębokich wdechów i wydechów, a po chwili krzyknął:
- BITWA NA PODUCHY!!!






***






Lily siedziała na kanapie w PW (pokój wspólny) gdy zszedł do niego Syriusz. Widząc, że we włosach ma kilka piór zapytała:
-A ty co? Biłeś się z kurą? Niech zgadnę... Wygrała?
- Bardzo śmieszne. Bąki zrywać.
- Co!? Chyba boki zrywać.
- Oj. Nie znam się na tych mugolskich powiedzonkach- naburmuszył się i klapnął na przeciwko niej.
- Powiedz... Kiedy zamierzacie urządzić sobie jakieś babskie nocowanko?
- Gościu. Czy ty mnie masz za idiotkę?
- Z doświadczenia wiem, że to niebezpieczne pytanie- odpowiedział na co ona się zaśmiała już po raz kolejny.
-Dziś może, a co? Musisz się komuś zwierzyć z kompleksów? -zażartowała na co ten prychnął.
- Chciałem wam załatwić jakieś jedzenie. A poza tym... Niby z jakich kompleksów? Jestem idealny.
- Tak jesteś- wstała i odeszła.
- Sama potwierdzasz.
- To był sarkazm!- krzyknęła i zniknęła za drzwiami pokoju dziewcząt.
- Ach, te baby...- pomyślał Syriusz- Żeby nie docenić takiego ideału...






***






- O!- krzyknęła Dorcas.
- Co: O!?- zapytała Ann.
- Moja młodsza siostra przysłała mi kopię swojego opowiadania.
- O...
- Chcecie posłuchać?
-Jasne- odpowiedziała Ala i usiadła po turecku na łóżku co zaraz potem zrobiły dziewczyny.
(...) - Mamo?- zaczął Chris.- A co jeśli już nigdy nie będę mógł chodzić?
- Będziesz mógł. W niebie możesz zrobić wszystko bo to najprawdziwszy raj.
Popełni samobójstwo- oznajmił Black, który nagle wszedł do pokoju.
- Co!?
- Och...Przymknij się. Ja tu czytam opowieść mojej siostry.
- Tej 9-latki?
- Tak. Masz coś do 9- latek?- dziewczyna podeszła do niego, poparła się pod boki i zmrużyła oczy.
- N-nie, ja m-może już pójdę- speszony wyszedł z pokoju.
Nagle wszystkie wybuchły śmiechem.
- Nie szkoda Ci go?- spytała Ann.
- Nieeeeee ...- odpowiedziała Meadows i przebiegle się uśmiechnęła.
- Ty potworze- powiedziała  Lilka.- Zabiłaś jego męskość. 
- Pfff...
-Pomyślałam...- zaczęła Lilka.- Że może zrobimy sobie dzisiaj małe nocowanko. 
- W sumie możemy,  ale nie za długie ok?- spytała Ann.- Jutro lekcje- dziewczyna pogroziła im palcem co wywołało kolejną salwę śmiechu w dormitorium. 
- Ja się zgadzam - potwierdziła Dor, a Ala i Miley pokiwały głowami.
- To świetnie! - krzyknęła Evans.- Musimy porozmawiać o was- zwróciła się do Simon.
- O nas?
- No o tobie i Jamesie- puściła jej oczko i wyszła z pokoju.
- Ale "nas" nie ma...- szepnęła Simon, ale Ruda już jej nie słyszała. 






* * * 





Lila szła właśnie korytarzem ze sztucznym uśmiechem przylepionym do twarzy.
- Po co to do cholery powiedziałam? - zapytała się w myślach Lilka.
- Lily!- zawołała za nią biegnąca Ann.
- Tak?
- Poczekaj pójdę z tobą.
- Ale po cooooo?
- Nie chcesz mnie...- Lorence załkała.- Jestem dla Ciebie ciężarem...
- Posłuchaj nie chodzi o ciebie, a o mnie...
Obie się zaśmiały.
- Gdzie idziesz?-spytała Ann.
- Do biblioteki.
- Po co? 
- Po kanapkę- odpowiedziała Evansówna na głupie pytania koleżanki.
- Dobra... Ale po co tak nerwowo, ale wiesz... za chwilę i tak kolacja...- zachichotała i pobiegła uciekając za wpół rozśmieszoną i za wpół wściekłą Lilką.







***






- Jeszcze jej nie powiedziałaś!?- krzyknęła Meadows.
- N-nie jakoś wyleciało mi to z głowy...
- Może to dlatego dzisiaj była taka nie miła dla Jamesa?- spytała Ala.
- Pewnie tak... No nic... Powiem jej to dzisiaj, ale jednak nie wyglądała na taką przejętą, gdy mi mówiła, że  chce pogadać o "nas".
- Uwierz mi, to bardzo dobra aktorka- wtrąciła czarnowłosa.
- Dobra- zaczęła Alka.- Nie dążymy tego tematu dzisiaj o tym porozmawiamy.
- Tak - zgodziły się w tym samym czasie obie dziewczyny. Popatrzyły na siebie i się zaśmiały.



 




***





Chłopcy dusili się ze śmiechu oglądając wyczyny woźnego. W sumie jak mogli siedzieć cicho gdy widzieli te rzeczy. Specjalne wstali wcześniej, żeby zobaczyć wynik swojego żartu. Tak... Huncwoci na pewno nie byli normalni. Oni nie kryli się z żartem, a wręcz przeciwnie uwielbiali ten cudowny wrzask Mcgonagall gdy zrobili coś niezgodnego z regulaminem. Ba! Oni toczyli bitwy kto będzie miał więcej szlabanów. Oczywiście nie odrabiali ich sami, po to im były lipne różdżki.” Sztuczne oddali, a swe zachowali”- ich motto ( nr.975 z 3 057)
- Proszę pana pomóc panu!?- krzyknął Black oglądając jak Filch robi fikołka na plamie oleju, aby po chwili przykleić swoją twarz do podłogi.
To był jeden z ich najlepszych żartów. Nikt nie mógł mu pomóc lub został oblany olejem zmieszanym z łajnem hipogryfa więc uczniowie trzymają się z daleka, a nauczyciele próbują coś wymyślić. Sam Filch ciągle ślizgał się na oleju, który co chwila buchał gdzieś ogniem lub zmieniał się w tunel, do którego wpadał i spadał z sufitu. Ciągle przyklejał się do podłogi, albo podskakiwał na niej jak kangur, ale coraz pojawiały się nowe efekty jak choćby twarz cała w bąblach.
- I co się głupio ryjesz Black!?- krzyknął zdenerwowany woźny, który „ sam” się bił.- Obiecuję, że jeszcze dzisiaj wyleją was z tej szkoły co powinni zrobić już dawno jeszcze jak terroryzowaliście Pringle’a! Tym razem nie ujdzie wam to na sucho!
-  Głupi Filch, głupi Filch!

Co zje dziś? Co zje dziś?

Czy mu znikną wielkie pryszcze?

Bo wygląda jak to świszcze.

Chodź i tak nie wypięknieje to ja się chociaż pośmieję- śpiewał Iryt latając nad  Argusem i zaśmiewając z jego głupoty.
- Irytku…- zaczął Remus.- Myślę, że ta piosenka jest urocza i oddaje debilizm Filcha, ale co to świszcz?- zapytał ze spokojnym głosem.
- Nie wiem, ale ten tu- wskazał na adresata przyśpiewki- pewnie i tak nie wiele zrozumiał.
          Teraz hunce wraz z Frankiem, który do nich dołączył walali się po podłodze ze śmiechu co tylko bardziej rozzłościło Filcha.





***






 - Hej dziewczyny wstawajcie już!- potrząsała nimi po kolei Lilka.- Bo was obleję wodą!
-Nie odważyłabyś się- Ala się zaśmiała.
- Masz rację- Lila uśmiechnęła się chytrze gdy nagle w dormitorium rozniósł się krzyk dziewcząt.- Ale zimną wodą to co innego!
-Jak mogłaś! Masz 3 sekundy życia!- wydarła się Dorcas.- Raz…- zaczęła ją gonić.
- A co z 2 i 3!?- Evans zaczęła uciekać gdy przyjaciółka wystartowała.- Może lepiej się wysusz?- spytała widząc jak ta cała mokra, z czerwonymi policzkami biegała w tą i z powrotem za rudą.- O hej Syriusz- powiedziała uśmiechając się wesoło.
-Myślisz, że się nabiorę?- zapytała z kpiną w głosie.
- Wiesz lepiej się odwróć- zaproponowała Miley właśnie wychodząca z toalety.
- Doruś… Jak Ci słodko w tym mokrym podkoszulku opinającym twoje zgrabne ciało…- zawył Łapa, który właśnie wszedł do pokoju dziewcząt.
- Zboczeniec!- krzyknęła Meadows zamykając się w toalecie. Chwilę potem Alicja wypchnęła go z pomieszczenia i powiedziała:
- Jak mogłaś Lils...
- Przecież ostrzegałam.
- Nie.
- Tak.
- Nie. 
- Tak. 
-Nie. 
-Tak. 
-Tak.
-No przecież mówię- Evans położyła Stewart rękę na ramieniu.- Cieszę się, że to rozumiesz. 
- Grrr...
-  Ej słońce to nie zoo.
- Evans chyba Cię ukatrupię.

Po pomieszczeniu przeszedł cichy chichot. Gdy dziewczyny odwróciły się w poszukiwaniu źródła dźwięku napotkały stojącego w kącie Jamesa.
- Nie możesz... Kogo bym podziwiał..?- spytał.
- Blacka- warknęła gdy wyszła z omamienia po czym wyszła na śniadanie. 


 


***




-Hm...- zamyśliła się Lily idąc w kierunku WS (Wielka Sala).
Co hm...?
O nie... To znowu ty?
Raczej: o nie... To znowu ja?
Musisz...?
Tak. Jestem tu po to, żeby Ci pomóc.
Pomóc w czym? Oszaleć?
Nie. Odnaleźć siebie i swoje pragnienia.
Psycholog się znalazł. Jest coś takiego jak lustro ain eingarp czy jakoś tak.
Owszem i cieszę się, że to wiesz, ale nic nie zaszkodzi jak trochę pogadamy.
Sory, ale spieszę się.
Po pierwsze to i tak jestem w twojej głowie, więc cię nie spowalniam, a po drugie to niby gdzie?
Na zajęcia. 
Nie ma dzisiaj.
Po prostu nie chce mi się gadać. 
Ok, ale pamiętaj to nasze wybory kształtują przyszłość.


Dziewczyna prychnęła i popchnęła drzwi do WS i zaczęła iść w kierunku Remusa i Petera. Miała już dość. Ten głos zdecydowanie ją denerwował. 
- Cześć! - zawołała wesoło i usiadła przy chłopcach.
- Hej Lily!- odpowiedział Lupin bo Peter był zajęty pałaszowaniem pasztecików.- Jak się spało? 
- Dobrze. Dziękuję.
-  Dobry humor?
-  A i owszem.
-  Nie masz ochoty na rozmowę? 
- Tak. Przepraszam Remusie- posłała mu miły uśmiech i zajęła się jedzeniem.
- Witaj Lily- powiedział Pettigrew gdy przełknął ostatni kawałek co ta podsumowała śmiechem.
- Cześć! Co tam?- zagadnął Rogacz siadając na przeciwko Evans.
- Do teraz było dobrze- mruknęła i odeszła os stołu.
- A tej co?- spytał po chwili. 
- Ma po prostu gorszy humor- odpowiedział mu Lunatyk i wrócił do konsumpcji kanapek.
James tylko wzruszył ramionami choć w głębi duszy było mu przykro, że został tak potraktowany przez młodą Evansówne. Myślał, że po zerwaniu z Miley coś się zmieni, ale cóż... Wojny jeszcze nie przegrał...



***



- O Lily już jesteś!-krzyknęła Miley gdy mijała Evans w drzwiach od dormitorium.- Jakoś szybko wróciłaś ze śniadania. Coś się stało?
- Nie.
- Okej. Przynieść Ci coś?
- Nie dzięki, nie jestem głodna.
- Ok to wezmę Ci kanapkę- wystawiła jej język i wyszła.
Lilka zaśmiała się i weszła w głąb pokoju, po czym chwyciła książkę i zwaliła się na łóżko.
- "Tajemnica pokoju 13"- przeczytała tytuł kryminału i powoli zagłębiała się w lekturze.
Książka opowiadała o hotelu, w którym  raz na sto lat pojawiał się sekretny pokój, do którego przypadkiem weszła paczka przyjaciół odkrywając jego tajemnice. Niestety nie udaje im się wyjść,  ponieważ zostają tam zamknięci przez dyrektora, który chce zdobyć ukryte tam skarby. Całkiem ciekawa historia.
Lila odłożyła z powrotem książkę, przetarła oczy i zerknęła na zegarek. Dziewczyn już długo nie było.
Co czujesz się osamotniona?
Och, przymknij się. 
W tym momencie przez drzwi przeszły dziewczyny.
- Hej -przywitała się Ruda.
- Cześć, nie nudziło Ci się? -spytała Ann.
- Czytałam- odpowiedziała biorąc od Miley kanapkę.- Dzięki Mil. Fakt trochę zgłodniałam.
- Mówiłam. I co łyso ci?
-Tak.
- Co? Nieeeeee... Teraz powinno być: a nie bo kudłato.
- Nie jestem schematowa- odpowiedziała i biorąc gryz kanapki wzruszyła ramionami na co Simon odpowiedziała warknięciem.







***






- Czemu ona taka jest?- zapytał James leżąc na plecach w dormitoriowym łóżku.
- Kto?- zapytał zaskoczony Peter.
-No Lily cymbale!-odkrzyknął wzburzony Rogacz.
- Ej!- zawołał Remi.- Ale nie odstresowywuj się na Peterze.
- Racja...Sorry Glizdku...
- Już ok...- odpowiedział speszony Pettigrew. 
-   Może myśli, że jesteś z jej przyjaciółką?- zaproponował Frank.
- Albo wie, że chciałeś wzbudzić jej zazdrość- wtrącił Remus.
- Może jest zła bo chodziłeś z Miley? - dodał Peter.
- Albo jeszcze nie wie- zdenerwowany powiedział Syriusz.- Nie róbcie z igieł wideł.  Rogacz zaczął się przystawiać do Lilki, ona myślała, że jest z Simon więc się wściekła, że kręci z nią mając dziewczynę- widząc zdziwione miny przyjaciół dodał:
- Co!? Ja też czasem myślę.
- Oczywiście, że tak Łapciu, ale wpierw mi powiedz co zrobić, żeby być z Lilką.
- Nie wiem, ale  ja wychodzę- oznajmił i zatrzasnął za sobą drzwi.
- A temu co? - zapytał Luniak.
- Nie ważne to JA potrzebuję teraz rady.
- Wiesz James... Wpierw daj im porozmawiać o zerwaniu twoim i Milki- poradził Frank. Widząc pytający wzrok Pottera wyjaśnił mu czym są damskie nocowanka, o których mówiła mu kiedyś Alicja.
- Ale kiedy one je zrobią? -zawył James.
- Trzeba nasunąć delikatnie jakąś aluzję- powiedział Peter zajadając fasolki wszystkich smaków.
Gdy James to usłyszał od razu się zerwał i powiedział:
- Ty to dobry pomysł. Wtrącimy coś w stylu czy nie załatwić im czegoś na imprezkę- tu Rogacz wykonał cudzysłów palcami.
- Nie możesz po prostu pogadać z Lilką lub Miley?- spytał Remus.
- Nie- James spojrzał na niego jak na kosmitę.- Ale nie martw się Luniu i tak cię kocham.
- Wiesz po takim czymś masz coraz mniejsze szanse u Rudej.
- Osz ty!- rozczochraniec rzucił w stronę Lupina poduszkę, której ten nie zdążył złapać i uderzyła Syriusza, który właśnie wszedł do pokoju. Zrobił kilka głębokich wdechów i wydechów, a po chwili krzyknął:
- BITWA NA PODUCHY!!!






***






Lily siedziała na kanapie w PW (pokój wspólny) gdy zszedł do niego Syriusz. Widząc, że we włosach ma kilka piór zapytała:
-A ty co? Biłeś się z kurą? Niech zgadnę... Wygrała?
- Bardzo śmieszne. Bąki zrywać.
- Co!? Chyba boki zrywać.
- Oj. Nie znam się na tych mugolskich powiedzonkach- naburmuszył się i klapnął na przeciwko niej.
- Powiedz... Kiedy zamierzacie urządzić sobie jakieś babskie nocowanko?
- Gościu. Czy ty mnie masz za idiotkę?
- Z doświadczenia wiem, że to niebezpieczne pytanie- odpowiedział na co ona się zaśmiała już po raz kolejny.
-Dziś może, a co? Musisz się komuś zwierzyć z kompleksów? -zażartowała na co ten prychnął.
- Chciałem wam załatwić jakieś jedzenie. A poza tym... Niby z jakich kompleksów? Jestem idealny.
- Tak jesteś- wstała i odeszła.
- Sama potwierdzasz.
- To był sarkazm!- krzyknęła i zniknęła za drzwiami pokoju dziewcząt.
- Ach, te baby...- pomyślał Syriusz- Żeby nie docenić takiego ideału...






***






- O!- krzyknęła Dorcas.
- Co: O!?- zapytała Ann.
- Moja młodsza siostra przysłała mi kopię swojego opowiadania.
- O...
- Chcecie posłuchać?
-Jasne- odpowiedziała Ala i usiadła po turecku na łóżku co zaraz potem zrobiły dziewczyny.
(...) - Mamo?- zaczął Chris.- A co jeśli już nigdy nie będę mógł chodzić?
- Będziesz mógł. W niebie możesz zrobić wszystko bo to najprawdziwszy raj.
Popełni samobójstwo- oznajmił Black, który nagle wszedł do pokoju.
- Co!?
- Och...Przymknij się. Ja tu czytam opowieść mojej siostry.
- Tej 9-latki?
- Tak. Masz coś do 9- latek?- dziewczyna podeszła do niego, poparła się pod boki i zmrużyła oczy.
- N-nie, ja m-może już pójdę- speszony wyszedł z pokoju.
Nagle wszystkie wybuchły śmiechem.
- Nie szkoda Ci go?- spytała Ann.
- Nieeeeee ...- odpowiedziała Meadows i przebiegle się uśmiechnęła.
- Ty potworze- powiedziała  Lilka.- Zabiłaś jego męskość. 
- Pfff...
-Pomyślałam...- zaczęła Lilka.- Że może zrobimy sobie dzisiaj małe nocowanko. 
- W sumie możemy,  ale nie za długie ok?- spytała Ann.- Jutro lekcje- dziewczyna pogroziła im palcem co wywołało kolejną salwę śmiechu w dormitorium. 
- Ja się zgadzam - potwierdziła Dor, a Ala i Miley pokiwały głowami.
- To świetnie! - krzyknęła Evans.- Musimy porozmawiać o was- zwróciła się do Simon.
- O nas?
- No o tobie i Jamesie- puściła jej oczko i wyszła z pokoju.
- Ale "nas" nie ma...- szepnęła Simon, ale Ruda już jej nie słyszała. 






* * * 





Lila szła właśnie korytarzem ze sztucznym uśmiechem przylepionym do twarzy.
- Po co to do cholery powiedziałam? - zapytała się w myślach Lilka.
- Lily!- zawołała za nią biegnąca Ann.
- Tak?
- Poczekaj pójdę z tobą.
- Ale po cooooo?
- Nie chcesz mnie...- Lorence załkała.- Jestem dla Ciebie ciężarem...
- Posłuchaj nie chodzi o ciebie, a o mnie...
Obie się zaśmiały.
- Gdzie idziesz?-spytała Ann.
- Do biblioteki.
- Po co? 
- Po kanapkę- odpowiedziała Evansówna na głupie pytania koleżanki.
- Dobra... Ale po co tak nerwowo, ale wiesz... za chwilę i tak kolacja...- zachichotała i pobiegła uciekając za wpół rozśmieszoną i za wpół wściekłą Lilką.







***






- Jeszcze jej nie powiedziałaś!?- krzyknęła Meadows.
- N-nie jakoś wyleciało mi to z głowy...
- Może to dlatego dzisiaj była taka nie miła dla Jamesa?- spytała Ala.
- Pewnie tak... No nic... Powiem jej to dzisiaj, ale jednak nie wyglądała na taką przejętą, gdy mi mówiła, że  chce pogadać o "nas".
- Uwierz mi, to bardzo dobra aktorka- wtrąciła czarnowłosa.
- Dobra- zaczęła Alka.- Nie dążymy tego tematu dzisiaj o tym porozmawiamy.
- Tak - zgodziły się w tym samym czasie obie dziewczyny. Popatrzyły na siebie i się zaśmiały.



  
- Tylko cicho, żeby jej nie obudzić…- szepnęła Dorcas wpuszczając dziewczyny do dormitorium.
- Nie śpię…- powiedziała cichutko Evans leżąca na swoim łóżku.- Jestem tylko trochę zmęczona…

Czarownice spojrzały po sobie dziwiąc się zachowaniem przyjaciółki. Ann ostrożnie podeszła do rudowłosej.

- Płakałaś?- zapytała ze zmartwieniem.- Liluś płakałaś?- powtórzyła pytanie.

- Ja… Nie…- zaczęła protestować Lilka wycierając policzki.

- Lily… Nam możesz powiedzieć…- dziewczyna usiadła a łóżku współlokatorki mocno ją przytulając.

- Nic mi nie jest…

- Lily…

-Naprawdę…- powiedziała i szeroko się uśmiechnęła.- Lepiej idźcie do chłopaków, a ja pójdę się wykąpać.

- Ale jakby co…- zaczęła Alicja, której przerwała Ruda.

- To powiem wam.

- Na pewno?- zapytała dla upewnienia.

- Na pewno- potwierdziła i szeroko się uśmiechnęła.- A teraz już idźcie, a ja pójdę się umyć.

- Ok. Jakby co to wołaj- powiedziała Miley, ale odpowiedziało jej tylko ciche potwierdzenie zza drzwi łazienki. Cicho westchnęła i odwróciła się w stronę drzwi wyjściowych kierując się tam z przyjaciółkami.



        Gdy Lilka usłyszała zamykanie drzwi, a tupanie stóp całkowicie ucichło oparła się o drzwi i powoli po nich zjechała w dół aż do momentu, w którym całkowicie siedziała na podłodze. Podkuliła nogi pod brodę i głęboko westchnęła, w jej oczach znów zebrały się łzy, których nawet nie próbowała odpędzić. Przecież była tu sama…

Może powinnam im powiedzieć?

No, raczej…

A ty to kto? Moje sumienie?

Dokładnie…

Czyli co gadam z samą sobą…? Super…

Nie gadasz bo masz zamknięte usta, a prowadzisz konwersację w swojej głowie.

Czyli co, oszalałam?

Nie… Jesteś czarownicą to normalne.

No oby.

To nieważne, musisz im powiedzieć co czujesz do Jamesa.

Że do Pottera?

Nie do Bonda. Jasne, że do Pottera debilko.

Ej!

Cicho i mnie słuchaj. Zakochałaś się w Jamesie i nie próbuj zaprzeczać. Jestem tobą wiem o tobie nie mniej co ty sama.

To nie takie proste…

To może być najprostsze jak się da, ale nigdy nie prostsze. Pamiętaj.

I co ja im powiem? Dziewczyny zakochałam się w Rogaczu. Tym, którego wyzywałam od kretynów przez pięć lat, ten sam którego zawsze nie cierpiałam, a właśnie Miley w twoim chłopaku.

Utrudniasz… Zresztą skąd wiesz, że to nadal jej chłopak? Nic do niego nie czuje i miała z nim zerwać.

Ale tego nie zrobiła.

Skąd wiesz pytam?

Widziałam jak się przytulali.

Ha, ha Lila Evans ty zazdrośnico ty też się ciągle przytulasz do Blacka, ale nie potrafiłabyś czegoś do niego poczuć…

Tak, ale…Nie ma „ ale” masz z nimi i z nim zresztą też pogadać. Nim wcześniej tym lepiej, a teraz żegnam i lepiej idź pod prysznic bo nam tu zaśmierdniesz.

Śmieszne…

Wiem.

Dziewczyna wstała i przygotowała się do kąpieli.

- Kto słyszał, żeby gadać z sumieniem? Może jednak pójdę do Pomfrey- pomyślała wchodząc pod prysznic.

O dziwo bardzo jej pomogła ta… „ rozmowa”. Wiedziała mimo to, że jeszcze nie dzisiaj zwierzy się przyjaciółkom z problemu. Była dopiero 19:40 więc wzięła jedną z książek pożyczonych od Dorcas. Zwykle Meadows czytała jakieś romansidła, ale to był jakiś kryminał, które szczerze mówiąc uwielbiała. Ten opowiadał o pewnym  miliarderze, który został zabity w swoim domu. Wezwali detektywa, który przesłuchiwał  wszystkich podejrzanych, wśród których znalazła się panna Ferro, ksiądz Bielecki, pułkownik Easyvier i profesor Zielińska. Było parę wersji wydarzeń, ale okazało się, że była to jego córka Caroline, która postrzeliła go pod wpływem złości. Trochę dziwna książka, ale Evans bardzo się podobała. Co jak co, ale ciekawą ok. Trzystu stronnicową książkę może przeczytać w dwie godziny. Gdy ją odkładała do pomieszczenia weszły roześmiane dziewczyny, na których widok Lilka się uśmiechnęła, a zaraz potem zapytała:

- A wy co takie wesołe?

- A tak sobie…- odpowiedziała Lorens.- Jak ci było w twojej samotni?- spytała nie widząc złych spojrzeń rzucanych przez koleżanki.

- A widzisz świetnie- Lila podniosła wysoko głowę i pokazała jej język.

- Do mnie wystawiasz język?

- A do kogo?

- No to wojna!- krzyknęła Ann i rzuciła w jej stronę poduszkę, którą Evans dostała w głowę. Chwilę potem w całym pomieszczeniu latał pierz, ale nim się nie przejmowały. Przecież to czarodziejki jedno zaklęcie i już.










- Wszystko gotowe?- zapytał po raz setny James.

- Tak, no przecież mówię- odpowiedział mu zdenerwowany już Syriusz.

-Ok to pod pelerynę. Peter przemienisz się w szczura, a my pójdziemy pod peleryną. Tylko ugiąć kolana- przestrzegł ich Remus.

Idąc pod niewidką z mapą w ręce huncwoci szli pod gabinet Filcha- woźnego, którego przyjęli w 4 klasie.

Wcześniej wzięli z kuchni stary olej i zmieszali go z paroma” legalnymi” eliksirami i wyszło im coś wspaniałego- dla nich. Byli z tego prawie tak dumni jak z mapy, ale z pewnością nigdy nie bardziej. Mapa była dla nich jak dziecko. Gdy doszli pod gabinet ściągnęli z siebie pelerynę, żeby nie ograniczała ich ruchów i ostrożnie unosząc się parę centymetrów nad ziemią rozlali miksturę na podłogę.

- Się Filch zdziwi rano gdy w to wdepnie… - westchnął James odwracając się do Petera.

- I się przewali i zniknie i, a zresztą sam tego nie zliczę…- dodał Peter wywołując śmiech u Łapy, Lunia i Rogacza.

- Dobra chodźmy już trzeba jutro rano wstać- orzekł Łapa.

- Czyżby zaczynało Ci zależeć na zajęciach?- zapytał Lupin co Black skwitował śmiechem.

- Śmieszne. Musimy rano wstać, żeby zobaczyć wściekłego Filcha- odpowiedziała mu twarz Syriusza wystająca spod niewidki na co Remus pokręcił głową z pobłażaniem.

https://blogger.googleusercontent.com/img/proxy/AVvXsEgxzhRTUZ19hT95mSCpVLlRgxW0k_sC_A8IeXFva6Z_G4a8R9qyV2geNCQzCyIMcv-CfeXx2Z6KcXTWIfi0P_SGy6jpJKb6lI3w6gd1DT_t0a_ioD_dtuHfStlNQki2V1DGPbUMvrU1ucF8pFxULryrbZIWgA=










Chłopcy dusili się ze śmiechu oglądając wyczyny woźnego. W sumie jak mogli siedzieć cicho gdy widzieli te rzeczy. Specjalne wstali wcześniej, żeby zobaczyć wynik swojego żartu. Tak... Huncwoci na pewno nie byli normalni. Oni nie kryli się z żartem, a wręcz przeciwnie uwielbiali ten cudowny wrzask Mcgonagall gdy zrobili coś niezgodnego z regulaminem. Ba! Oni toczyli bitwy kto będzie miał więcej szlabanów. Oczywiście nie odrabiali ich sami, po to im były lipne różdżki.” Sztuczne oddali, a swe zachowali”- ich motto ( nr.975 z 3 057)
- Proszę pana pomóc panu!?- krzyknął Black oglądając jak Filch robi fikołka na plamie oleju, aby po chwili przykleić swoją twarz do podłogi.
To był jeden z ich najlepszych żartów. Nikt nie mógł mu pomóc lub został oblany olejem zmieszanym z łajnem hipogryfa więc uczniowie trzymają się z daleka, a nauczyciele próbują coś wymyślić. Sam Filch ciągle ślizgał się na oleju, który co chwila buchał gdzieś ogniem lub zmieniał się w tunel, do którego wpadał i spadał z sufitu. Ciągle przyklejał się do podłogi, albo podskakiwał na niej jak kangur, ale coraz pojawiały się nowe efekty jak choćby twarz cała w bąblach.
- I co się głupio ryjesz Black!?- krzyknął zdenerwowany woźny, który „ sam” się bił.- Obiecuję, że jeszcze dzisiaj wyleją was z tej szkoły co powinni zrobić już dawno jeszcze jak terroryzowaliście Pringle’a! Tym razem nie ujdzie wam to na sucho!

-  Głupi Filch, głupi Filch!


Co zje dziś? Co zje dziś?


Czy mu znikną wielkie pryszcze?


Bo wygląda jak to świszcze.


Chodź i tak nie wypięknieje to ja się chociaż pośmieję- śpiewał Iryt latając nad  Argusem i zaśmiewając z jego głupoty.

- Irytku…- zaczął Remus.- Myślę, że ta piosenka jest urocza i oddaje debilizm Filcha, ale co to świszcz?- zapytał ze spokojnym głosem.

- Nie wiem, ale ten tu- wskazał na adresata przyśpiewki- pewnie i tak nie wiele zrozumiał.

          Teraz hunce wraz z Frankiem, który do nich dołączył walali się po podłodze ze śmiechu co tylko bardziej rozzłościło Filcha.






***






 - Hej dziewczyny wstawajcie już!- potrząsała nimi po kolei Lilka.- Bo was obleję wodą!
-Nie odważyłabyś się- Ala się zaśmiała.

- Masz rację- Lila uśmiechnęła się chytrze gdy nagle w dormitorium rozniósł się krzyk dziewcząt.- Ale zimną wodą to co innego!

-Jak mogłaś! Masz 3 sekundy życia!- wydarła się Dorcas.- Raz…- zaczęła ją gonić.

- A co z 2 i 3!?- Evans zaczęła uciekać gdy przyjaciółka wystartowała.- Może lepiej się wysusz?- spytała widząc jak ta cała mokra, z czerwonymi policzkami biegała w tą i z powrotem za rudą.- O hej Syriusz- powiedziała uśmiechając się wesoło.

-Myślisz, że się nabiorę?- zapytała z kpiną w głosie.

- Wiesz lepiej się odwróć- zaproponowała Miley właśnie wychodząca z toalety.

- Doruś… Jak Ci słodko w tym mokrym podkoszulku opinającym twoje zgrabne ciało…- zawył Łapa, który właśnie wszedł do pokoju dziewcząt.

- Zboczeniec!- krzyknęła Meadows zamykając się w toalecie. Chwilę potem Alicja wypchnęła go z pomieszczenia i powiedziała:
- Jak mogłaś Lils...
- Przecież ostrzegałam.
- Nie.
- Tak.
- Nie. 
- Tak. 
-Nie. 
-Tak. 
-Tak.
-No przecież mówię- Evans położyła Stewart rękę na ramieniu.- Cieszę się, że to rozumiesz. 
- Grrr...
-  Ej słońce to nie zoo.
- Evans chyba Cię ukatrupię.

Po pomieszczeniu przeszedł cichy chichot. Gdy dziewczyny odwróciły się w poszukiwaniu źródła dźwięku napotkały stojącego w kącie Jamesa.
- Nie możesz... Kogo bym podziwiał..?- spytał.
- Blacka- warknęła gdy wyszła z omamienia po czym wyszła na śniadanie. 


 


***




-Hm...- zamyśliła się Lily idąc w kierunku WS (Wielka Sala).
Co hm...?
O nie... To znowu ty?
Raczej: o nie... To znowu ja?
Musisz...?
Tak. Jestem tu po to, żeby Ci pomóc.
Pomóc w czym? Oszaleć?
Nie. Odnaleźć siebie i swoje pragnienia.
Psycholog się znalazł. Jest coś takiego jak lustro ain eingarp czy jakoś tak.
Owszem i cieszę się, że to wiesz, ale nic nie zaszkodzi jak trochę pogadamy.
Sory, ale spieszę się.
Po pierwsze to i tak jestem w twojej głowie, więc cię nie spowalniam, a po drugie to niby gdzie?
Na zajęcia. 
Nie ma dzisiaj.
Po prostu nie chce mi się gadać. 
Ok, ale pamiętaj to nasze wybory kształtują przyszłość.


Dziewczyna prychnęła i popchnęła drzwi do WS i zaczęła iść w kierunku Remusa i Petera. Miała już dość. Ten głos zdecydowanie ją denerwował. 
- Cześć! - zawołała wesoło i usiadła przy chłopcach.
- Hej Lily!- odpowiedział Lupin bo Peter był zajęty pałaszowaniem pasztecików.- Jak się spało? 
- Dobrze. Dziękuję.
-  Dobry humor?
-  A i owszem.
-  Nie masz ochoty na rozmowę? 
- Tak. Przepraszam Remusie- posłała mu miły uśmiech i zajęła się jedzeniem.
- Witaj Lily- powiedział Pettigrew gdy przełknął ostatni kawałek co ta podsumowała śmiechem.
- Cześć! Co tam?- zagadnął Rogacz siadając na przeciwko Evans.
- Do teraz było dobrze- mruknęła i odeszła os stołu.
- A tej co?- spytał po chwili. 
- Ma po prostu gorszy humor- odpowiedział mu Lunatyk i wrócił do konsumpcji kanapek.
James tylko wzruszył ramionami choć w głębi duszy było mu przykro, że został tak potraktowany przez młodą Evansówne. Myślał, że po zerwaniu z Miley coś się zmieni, ale cóż... Wojny jeszcze nie przegrał...



***



- O Lily już jesteś!-krzyknęła Miley gdy mijała Evans w drzwiach od dormitorium.- Jakoś szybko wróciłaś ze śniadania. Coś się stało?
- Nie.
- Okej. Przynieść Ci coś?
- Nie dzięki, nie jestem głodna.
- Ok to wezmę Ci kanapkę- wystawiła jej język i wyszła.
Lilka zaśmiała się i weszła w głąb pokoju, po czym chwyciła książkę i zwaliła się na łóżko.
- "Tajemnica pokoju 13"- przeczytała tytuł kryminału i powoli zagłębiała się w lekturze.
Książka opowiadała o hotelu, w którym  raz na sto lat pojawiał się sekretny pokój, do którego przypadkiem weszła paczka przyjaciół odkrywając jego tajemnice. Niestety nie udaje im się wyjść,  ponieważ zostają tam zamknięci przez dyrektora, który chce zdobyć ukryte tam skarby. Całkiem ciekawa historia.
Lila odłożyła z powrotem książkę, przetarła oczy i zerknęła na zegarek. Dziewczyn już długo nie było.
Co czujesz się osamotniona?
Och, przymknij się. 
W tym momencie przez drzwi przeszły dziewczyny.
- Hej -przywitała się Ruda.
- Cześć, nie nudziło Ci się? -spytała Ann.
- Czytałam- odpowiedziała biorąc od Miley kanapkę.- Dzięki Mil. Fakt trochę zgłodniałam.
- Mówiłam. I co łyso ci?
-Tak.
- Co? Nieeeeee... Teraz powinno być: a nie bo kudłato.
- Nie jestem schematowa- odpowiedziała i biorąc gryz kanapki wzruszyła ramionami na co Simon odpowiedziała warknięciem.







***






- Czemu ona taka jest?- zapytał James leżąc na plecach w dormitoriowym łóżku.
- Kto?- zapytał zaskoczony Peter.
-No Lily cymbale!-odkrzyknął wzburzony Rogacz.
- Ej!- zawołał Remi.- Ale nie odstresowywuj się na Peterze.
- Racja...Sorry Glizdku...
- Już ok...- odpowiedział speszony Pettigrew. 
-   Może myśli, że jesteś z jej przyjaciółką?- zaproponował Frank.
- Albo wie, że chciałeś wzbudzić jej zazdrość- wtrącił Remus.
- Może jest zła bo chodziłeś z Miley? - dodał Peter.
- Albo jeszcze nie wie- zdenerwowany powiedział Syriusz.- Nie róbcie z igieł wideł.  Rogacz zaczął się przystawiać do Lilki, ona myślała, że jest z Simon więc się wściekła, że kręci z nią mając dziewczynę- widząc zdziwione miny przyjaciół dodał:
- Co!? Ja też czasem myślę.
- Oczywiście, że tak Łapciu, ale wpierw mi powiedz co zrobić, żeby być z Lilką.
- Nie wiem, ale  ja wychodzę- oznajmił i zatrzasnął za sobą drzwi.
- A temu co? - zapytał Luniak.
- Nie ważne to JA potrzebuję teraz rady.
- Wiesz James... Wpierw daj im porozmawiać o zerwaniu twoim i Milki- poradził Frank. Widząc pytający wzrok Pottera wyjaśnił mu czym są damskie nocowanka, o których mówiła mu kiedyś Alicja.
- Ale kiedy one je zrobią? -zawył James.
- Trzeba nasunąć delikatnie jakąś aluzję- powiedział Peter zajadając fasolki wszystkich smaków.
Gdy James to usłyszał od razu się zerwał i powiedział:
- Ty to dobry pomysł. Wtrącimy coś w stylu czy nie załatwić im czegoś na imprezkę- tu Rogacz wykonał cudzysłów palcami.
- Nie możesz po prostu pogadać z Lilką lub Miley?- spytał Remus.
- Nie- James spojrzał na niego jak na kosmitę.- Ale nie martw się Luniu i tak cię kocham.
- Wiesz po takim czymś masz coraz mniejsze szanse u Rudej.
- Osz ty!- rozczochraniec rzucił w stronę Lupina poduszkę, której ten nie zdążył złapać i uderzyła Syriusza, który właśnie wszedł do pokoju. Zrobił kilka głębokich wdechów i wydechów, a po chwili krzyknął:
- BITWA NA PODUCHY!!!






***






Lily siedziała na kanapie w PW (pokój wspólny) gdy zszedł do niego Syriusz. Widząc, że we włosach ma kilka piór zapytała:
-A ty co? Biłeś się z kurą? Niech zgadnę... Wygrała?
- Bardzo śmieszne. Bąki zrywać.
- Co!? Chyba boki zrywać.
- Oj. Nie znam się na tych mugolskich powiedzonkach- naburmuszył się i klapnął na przeciwko niej.
- Powiedz... Kiedy zamierzacie urządzić sobie jakieś babskie nocowanko?
- Gościu. Czy ty mnie masz za idiotkę?
- Z doświadczenia wiem, że to niebezpieczne pytanie- odpowiedział na co ona się zaśmiała już po raz kolejny.
-Dziś może, a co? Musisz się komuś zwierzyć z kompleksów? -zażartowała na co ten prychnął.
- Chciałem wam załatwić jakieś jedzenie. A poza tym... Niby z jakich kompleksów? Jestem idealny.
- Tak jesteś- wstała i odeszła.
- Sama potwierdzasz.
- To był sarkazm!- krzyknęła i zniknęła za drzwiami pokoju dziewcząt.
- Ach, te baby...- pomyślał Syriusz- Żeby nie docenić takiego ideału...






***






- O!- krzyknęła Dorcas.
- Co: O!?- zapytała Ann.
- Moja młodsza siostra przysłała mi kopię swojego opowiadania.
- O...
- Chcecie posłuchać?
-Jasne- odpowiedziała Ala i usiadła po turecku na łóżku co zaraz potem zrobiły dziewczyny.
(...) - Mamo?- zaczął Chris.- A co jeśli już nigdy nie będę mógł chodzić?
- Będziesz mógł. W niebie możesz zrobić wszystko bo to najprawdziwszy raj.
Popełni samobójstwo- oznajmił Black, który nagle wszedł do pokoju.
- Co!?
- Och...Przymknij się. Ja tu czytam opowieść mojej siostry.
- Tej 9-latki?
- Tak. Masz coś do 9- latek?- dziewczyna podeszła do niego, poparła się pod boki i zmrużyła oczy.
- N-nie, ja m-może już pójdę- speszony wyszedł z pokoju.
Nagle wszystkie wybuchły śmiechem.
- Nie szkoda Ci go?- spytała Ann.
- Nieeeeee ...- odpowiedziała Meadows i przebiegle się uśmiechnęła.
- Ty potworze- powiedziała  Lilka.- Zabiłaś jego męskość. 
- Pfff...
-Pomyślałam...- zaczęła Lilka.- Że może zrobimy sobie dzisiaj małe nocowanko. 
- W sumie możemy,  ale nie za długie ok?- spytała Ann.- Jutro lekcje- dziewczyna pogroziła im palcem co wywołało kolejną salwę śmiechu w dormitorium. 
- Ja się zgadzam - potwierdziła Dor, a Ala i Miley pokiwały głowami.
- To świetnie! - krzyknęła Evans.- Musimy porozmawiać o was- zwróciła się do Simon.
- O nas?
- No o tobie i Jamesie- puściła jej oczko i wyszła z pokoju.
- Ale "nas" nie ma...- szepnęła Simon, ale Ruda już jej nie słyszała. 






* * * 





Lila szła właśnie korytarzem ze sztucznym uśmiechem przylepionym do twarzy.
- Po co to do cholery powiedziałam? - zapytała się w myślach Lilka.
- Lily!- zawołała za nią biegnąca Ann.
- Tak?
- Poczekaj pójdę z tobą.
- Ale po cooooo?
- Nie chcesz mnie...- Lorence załkała.- Jestem dla Ciebie ciężarem...
- Posłuchaj nie chodzi o ciebie, a o mnie...
Obie się zaśmiały.
- Gdzie idziesz?-spytała Ann.
- Do biblioteki.
- Po co? 
- Po kanapkę- odpowiedziała Evansówna na głupie pytania koleżanki.
- Dobra... Ale po co tak nerwowo, ale wiesz... za chwilę i tak kolacja...- zachichotała i pobiegła uciekając za wpół rozśmieszoną i za wpół wściekłą Lilką.







***






- Jeszcze jej nie powiedziałaś!?- krzyknęła Meadows.
- N-nie jakoś wyleciało mi to z głowy...
- Może to dlatego dzisiaj była taka nie miła dla Jamesa?- spytała Ala.
- Pewnie tak... No nic... Powiem jej to dzisiaj, ale jednak nie wyglądała na taką przejętą, gdy mi mówiła, że  chce pogadać o "nas".
- Uwierz mi, to bardzo dobra aktorka- wtrąciła czarnowłosa.
- Dobra- zaczęła Alka.- Nie dążymy tego tematu dzisiaj o tym porozmawiamy.
- Tak - zgodziły się w tym samym czasie obie dziewczyny. Popatrzyły na siebie i się zaśmiały.




12 komentarzy:

  1. Rozdział piękny :D
    Hah, to było świetne. Ta akcja w wodą. Wciąż nie mogę przestać się szczerzyć.
    Co? Tak źle go potraktowała? Biedny James.
    Ale w sumie ma za swoje. To on zaczął chodzić z inną, żeby wzbudzić w Lily zazdrość. James, jeżeli zależy ci na Lilce, to powiedz je, że już z Miley nie jesteś. Ech... Ale on jest niedomyślny. W sumie to jak każdy facet, ale o to już mniejsza XP
    Ten gif pod rozdziałem... :)
    Hah, piękne XD I w dodatku ta świetna, wredna mina :D
    Piękne po prostu <3
    Czekam na rozdzialik. Proszę napisz go szybko (słodka szczenięca minka)
    Nox :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że ci się podobało :-). Rozdział mam nadzieję, że szybko napiszę, ale ważniejsze, żebyś ty pamiętała XD ( grożenie palcem).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie martw sie, nie apomnę. Mam już nawet kilka pomysłów. Kolerzanka pomogła mi je dzisiaj w szkole wymyślić :D

      Usuń
  3. DAJ YURI KOLEJNY ROZDZIAŁ! Znaczy... Proszę? xD
    Primo: Cudowny, Po drugie Primo: Cudowny Po trzecie primo: Cudowny :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki cieszę się, że ci się podoba. Mam nadzieję, że nie będziesz musiała długo czekać, ale wiesz jak to jest :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakie śliczne tło. Ojoj <3 Piękne XD

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Lydia Land of Grafic