Strony

18 czerwca 2015

Rozdział 11


Wiem, wiem notki nie było ponad miesiąc, a wakacje mam w pełni zaplanowane, więc to cud jak uda mi się napisać rozdział w czasie przerwy. Zdaję sobie sprawę, że po tak długim czasie oczekiwania powinien być on też dłuższy, ale nie mogłam nic z siebie wycisnąć. Naprawdę szło mi strasznie opornie, a dwa razy się usunął mi tekst, więc... Nie podoba mi się on, ale zaprasza do czytania.







***







- Ach…- westchnęła Dorcas opadając na łóżko.
- Cały wieczór tylko wzdychasz- zauważyła Lily odgarniając rudy kosmyk włosów za ucho. Po chwili przysiadła na posłaniu przyjaciółki.- Opowiadaj. Co się stało w Hogsmeade?
- Och, Lily… Jak ja mogłam być na niego zła…? On jest taki kochaaany- machnęła ręką uderzając współlokatorkę w nos.
- Kho jeszt kokchany?- zapytała Ala wychodząc z toalety ze szczoteczką do zębów w buzi.
- Black- odpowiedziała krótko Ann plotąc Miley warkocza.
- Łapcia- poprawiła ja Meadows wciąż nie wychodząc ze swojego transu. Uśmiechnęła się pod nosem i rozmarzonym wzrokiem wpatrywała się w wiszący nad nią baldachim.
- Zabrał mnie na wzgórze, z którego widać było całe Hogsmeade. Różnokolorowe domki ułożyły się w taką śliczną mozaikę. Otaczały nas różne drzewa. Rozłożył koc piknikowy i koszyk z jedzeniem. Pociągnął mnie na posłanie tak, że wtuliłam się w niego. Siedzieliśmy w milczeniu, ale takim miły- przynajmniej dla mnie. I potem go pocałowałam…- Widząc jak Ann otwiera usta dodała:- Tak wiem, że to on powinien zrobić pierwszy krok, ale co tam.
- Czyli co…? Wróciliście do siebie?- zapytała Stewart zdejmując ręcznik z mokrych włosów.
            Nagle czarnowłosa nieznacznie pobladła. Polizała górną wargę ust i szepnęła- Nie wiem…
- To może idź się dowiedz- mruknęła Lorence podając lusterko Simon.
- To.. To idę- wciągnęła głośno powietrze i pomaszerowała w kierunku drzwi.- To pa…
- Pa!- krzyknęły dziewczyny obserwując wychodzącą czarnowłosą.







****





- Ach… westchnął Syriusz padając na łóżko.
- Objawił Ci się Anioł, że tak wzdychasz, Łapo?- zironizował James.
- Objawił i pocałował…- mruknął czarnowłosy.- O tu…- dotknął swoich warg.
            Rogacz parsknął śmiechem. Zdjął okulary i potarł nos.
- Och Łapo… Uważaj bo staniesz się bardziej zakochany niż ja…
- Jak Ruda się z tobą w końcu umówi to go przebijesz- włączył się do rozmowy Remus odkładając książkę na półkę. Peter wraz z Frankiem udali się do kuchni około pół godziny temu, ale mapa wskazywała, że jeszcze stamtąd nie wyszli. Potter zerknął na pergamin leżący na jego łóżku.
- Pewnie skrzaty ich zatrzymały…- podsumował rozczochraniec, ale natychmiast wrócił do tematu dziewczyny kumpla.- To jak się udała randka?- zapytał.
- Było o tak cudownie- Black rozłożył ramiona na całą szerokość ukazując radość z jego spotkania.
- To co…? Oficjalnie znów jesteście razem?- spytał Lupin.
- No…
- Nie rozmawiałeś z nią o tym…?- domyślił się Lunatyk. Po milczeniu wywnioskował, że  odpowiedź jest twierdząca.
- Myślałem, że to oczywiste- bronił się Łapa.
- Ugh…- warknął Rogacz.- Nie wiesz, że dziewczyny myślą inaczej…?
- To idę…- zeskoczył z posłania i powędrował przez dormitorium.
- To idź.






***




            Po Pokoju Wspólnym gryfonów rozległ się odgłos zamykania drzwi, a po chwili kroków dwójki osób. Prędko pokonali dzielącą ich odległość, zderzając się w ciemności.
- Syriusz?- zapytała Dorcas.- Właśnie miałam do ciebie iść.
- Tak? J-ja też- uśmiechnął się niepewnie.
Panna Meadows jest jedyną dziewczyną, która potrafi sprawić, że słynny kasanowa hogwartu się wstydzi, czy co najmniej nie jest pewny siebie.
- To... O co chodzi?- spytała pospieszająco brunetka. Spojrzała na niego wyczekująco. 
- Widzisz, bo ja... się zastanawiałem...- zaczął się jąkać Black. - Zresztą ty byłaś pierwsza, więc zacznij- oddał jej głos.
- Po tej naszej randce... Jeśli mogę tak to nazwać... Myślałam i... Czy to znaczy, że znów jesteśmy razem...?- powiedziała i wstrzymała oddech.
- T-tak jeśli chcesz.
- To super- odparła i klepnęła go lekko w klatkę piersiową.- To do zobaczenia- uśmiechnęła się i nachyliła się by pocałować go w policzek, ale chłopak obrócił głowę tak, że napotkała jego usta.
            Dziewczyna oderwała się od niego i złapała się za głowę.
- P-przepraszam…
- Dorcas przecież miało być jak dawniej…- mruknął i zarzucił sobie jej ręce na szyję po czym wpił się w jej usta z tą samą namiętnością co kiedyś.







***






1972
Narcyza Black rozczesywała swoje piękne, długie, blond włosy przed lustrem i z zadumą przyglądała się swojej twarzy. Za kilka dni stanie się pełnoletnia. W czasie wyjazdu na święta Lucjusz oficjalnie jej się oświadczy. A co ona zrobi? Z pełną kulturą zgodzi się na ten akt zwiastujący przyszłe życie. To nie tak, że ona go nie kochała… Rzeczywiście był przystojny. Nawet bardzo… Przez pewien czas gdy była w drugiej klasie, a on kończył już Hogwart, zauroczyła się w nim po uszy. Była póki nie zaczęła rozmawiać z nim poważnie w przyszłości.
 Miał pełną skrytkę w banku Gringotta, ale za grosz ambicji. Został jakąś szychą w ministerstwie, ale tylko ze względu na pochodzenie i znajomości. Zaraz po ukończeniu szkoły został pełnoprawnym śmierciożercą. W pewnym sensie obawiała się, że stanie się jak Malfoy. Teraz będąc w Hogwarcie razem z Regulusem, Snapem i całą tą zgrają wykonywali pomniejsze zadania dla Czarnego Pana, a co będzie gdy go skończą? Nie chciała by jej dziecko w przyszłości musiało ciążyć trud jaki niesie zło. Oczywiście popierała poglądy Pana. Szlamy i mugole w ogóle nie powinni żyć. Są całkowicie bezwartościowi. Chciała tylko by ten ktoś, kogo zapewne będzie kochać ponad własne życie, był bezpieczny i żył w świecie wolnym od wojny.
Głośno westchnęła i odłożyła szczotkę na bok. W pokoju została sama. Jej siostra Bellatrix wyszła zaczaić się na jakiś mugolaków, a Elizabeth Gillins wyszła ze swoim chłopakiem na błonia. Chwyciła gazetę i obejrzała okładkę. Jeden tytuł „Czarownicy” przykuł jej uwagę. Przewertowała stronnice czasopisma odnajdując właściwe informacje.

Idealny ślub i zaręczyny- wszystko co musisz wiedzieć by uczynić ten wyjątkowy dzień perfekcyjnym.

         Zbliża się dzień zawarcia małżeństwa lub obietnicy złożenia przysięgi w przyszłości. Zapewne nie pomylę się sugerując, że bardzo się stresujesz. Ślub to ważny etap w życiu każdej kobiety. Może się zdziwisz, ale mugolki również przeżywają ten dzień. U nich dzieje się to jednak inaczej. Niektóre czystokrwiste rodziny zawierają wieczystą przysięgę do czasu osiągnięcia sześciu lat przez dziecko. Zobowiązuje je to do poślubienia danego członka z danej rodziny od czasu osiągnięcie przez nie pełnoletności. U mugoli większość małżeństw wynika tylko i  wyłącznie z miłości dwojga ludzi i może zostać zawarte w dowolnym czasie.
         Jeżeli chcesz być pewna, że wszystko pójdzie po twojej myśli, przygotowaliśmy dla ciebie dziesięć rad.
1. Porozmawiaj z najbliższymi.
Pierwszymi osobami,  z którymi powinnaś porozmawiać są mama lub babcia. Przechodziły już coś podobnego, więc z pewnością ci pomogą rozwikłać kłopoty  i wesprą cię w trudnych momentach.
2. Ustal, czy wszystko dopięte jest na ostatni guzik.
Sprawdź dokładnie czy wszystko, m.in. kwiaty i tort dotrą bezproblemowo. Nawet jeśli ktoś załatwia te sprawy musisz się upewnić , bo każdy popełnia błędy (szczególnie gdy twoją druhną  jest zazdrosna przyjaciółka ;) ).

         Od tego momentu skończyła czytać. Czytała wiele tego typu czasopism na przykład „Wiedźmę z bajki”, ale ten artykuł wydawał jej się całkowicie absurdalny. Z jej matką, a właściwie całą rodziną nie dało się porozmawiać. Tylko Andromeda miała jakiekolwiek współczucie i zdolność słuchania. Problem w tym, że uciekła dla jakiegoś mugola. Nigdy by się nikomu nie przyznała, ale szczerze jej zazdrościła- poślubiła swoją prawdziwą miłość i urodziła nawet małą córeczkę. Nimfę, Pandorę…? Jakoś tak…

            Potrząsnęła głową i spojrzała jeszcze raz w lustro.
- Skup się robisz to dla rodziny- powiedziała do siebie dobitnie.

            Rzuciła się na łóżko przymykając powieki i powoli oddała się w objęcia Morfeusza.







- Skup się robisz to dla rodziny.








***









- Gotowi?- zapytał James wyciągając pelerynę z pod łóżka.
            Peter i Syriusz pokiwali głowami. Remus wyszedł wcześniej razem z Panią Wainscott, by przygotować się do pełni, a Frank nieświadomy całej akcji, umówił się na randkę z Alicją.
- Dobra Peter…- zaczął Łapa zawiązując sznurówkę u buta.- Przemieniaj się w szczura, bo inaczej się nie zmieścimy.
            Pettigrew z pomocom przyjaciół przemienił się w lekko wyliniałego, szaro-brązowego szczura. Wskoczył Rogaczowi na dłoń i wskoczył w kieszeń jego kurtki.
            Potter narzucił na siebie i Blacka niewidkę i wyciągnął rękę po mapę.
- Przysięgam uroczyście, że knuję coś niedobrego.- Dotknął różdżką pergamin, na którym zaczęły pojawiać się linie oznaczające mury Hogwartu wraz z kropkami przedstawiającymi uczniów.- Idziemy.
            Otworzyli drzwi dormitorium i wyślizgnęli się z pokoju. Stąpając najciszej jak mogli przeszli przez Pokój Wspólny. Uchylili portret Grubej Damy i przemknęli korytarzami wychodząc z zamku na błonia.
            Powoli chodzili po trawie, żeby nie zwrócić uwagi Pani Wainscott, odchodzącej po odprowadzeniu Lunatyka. Gdy zniknęła w budynku rzucili się biegiem w stronę Bijącej Wierzby. Potter wypuścił Glizdogona na trawę. Szczur prawie natychmiast przebiegł pomiędzy konarami ruchliwego drzewa i unieruchomił je. Chłopcy weszli w dziurę po i przemienili się w zwierzęta. Syriusz- w dużego, czarnego jak węgiel psa, a James- w wysokiego i dostojnego jelenia, o pokaźnym porożu.
            Gdy dotarli do pomieszczenia rozejrzeli się po nim. Wrzeszcząca Chata była średniej wielkości pokojem. Pod ścianą stała podarta i poszarpana kanapa oraz drewniane łóżko z pogryzionymi nogami i materacem, z którego wychodziły sprężyny, naprzeciwko. Przy drzwiach stara, podrapana podłoga miała duże ubytki. Po środku siedział blady, zgarbiony Remus. Patrzył się tępo w swoje dłonie czekając na koszmar powtarzający się, co miesiąc.
            Nagle złapał się za głowę i wrzasnął z bólu. Zaczęło się… Szczur głośno pisnął i schował się pomiędzy łapami psiura. Po chwili nastąpiła pełna przemiana Lupina. Wilkołak miał wysoko rozwinięte kończyny, którymi z łatwością powaliłby przeciwnika, krótką sierść i długi pysk wyposażony w ostre jak brzytwa zęby, którymi mógłby zagryźć swoje ofiary.  Uszy znacząco mu się powiększyły, a postura zgarbiła mu się jeszcze bardziej.
            Jeleń zastukał kopytami o ziemię.
            Comiesięczny koszmar zaczął się na nowo.


James